30-03-2023 przez Iza Janaczek
Wg raportu ONZ, 15 listopada 2022 roku liczba ludności na świecie przekroczyła 8 miliardów osób.
Wszyscy zamieszkujemy tę samą planetę. Wszyscy mamy jakieś spostrzeżenia, myśli, odczucia i marzenia.
I wszyscy, bez wyjątku, z czymś się zmagamy.
I w tej kwestii nie ma różnicy czy mówimy o osobie bajecznie bogatej, czy żyjącej na ulicy. Po prostu, Owszem, sprawy, które ich pochłaniają są inne ale – mają jednak wspólny mianownik. Tym mianownikiem jest skala problemu, z jaki przychodzi żyć przedstawicielowi każdego z tych środowisk. Bez względu na to, co to jest, jest to wielkie i często bardzo trudne do ogarnięcia.
Posługując się stereotypem można przyjąć, że dla bogacza, ból głowy to z reguły spadek giełdowych akcji, które nabył za prawie wszystkie swoje bitcoiny podczas gdy dla bezdomnego, będzie to pytanie: gdzie mam spać, jeśli nie ma miejsca w przytułku, a dzielnica nie jest tu bezpieczna?
Dwa światy, dwa rodzaje problemów, ale czy zawsze? Nie do końca. Mimo widocznych różnic, generalnie mamy tak samo, tylko w różnych okolicznościach.
Wszyscy bowiem, bez względu na wiek, płeć, status społeczny i miejsce zamieszkania – chorujemy i umieramy. Różnica leży w maleńkim ale wymownym słówku: "JAK"
Wszyscy przechodzimy błahe przeziębienia oraz męczymy się z chorobami przewlekłymi, często nieuleczanymi, nierzadko – śmiertelnymi. Czy inaczej strach przed własną niemocą będzie odczuwał człowiek mający wiele, lub w opinii świata, wiele za wiele, a inaczej ten, który, używając wciąż tych samych kryteriów, nie ma prawie nic?
Być może...
Inaczej wszak podchodzi się do tematu raka mając do dyspozycji niewyczerpane wprost, lub całkiem dobrze zasilane konto bankowe, a inaczej gdy jest się jedynym żywicielem rodziny i ma się kredyt hipoteczny. Gdy trzeba jeszcze opłacić korepetycje dzieci, bo szkoła w tym konkretnym wypadku poległa, a matura za pasem. I gdy dodatkowo dochodzi jeszcze własna depresja, której nie ma czasu i środków leczyć.
Tak, punkt widzenia i moc sprawcza, choć ograniczona chorobą, zdecydowanie zależy od tego JAK jesteśmy uposażeni. Po prostu.
Mając stomię Arek, manager wyższego szczebla nie martwi się, że przydział państwowy, czyli refundacja, nie wystarczy na całe kwartalne zlecenie. Po prostu, gdy woreczków, pasty czy pierścieni zabraknie, Arek zamówi je odpłatnie w internetowym sklepie. I już. Życie toczy się dalej. Praca. Weekendy w dobrym towarzystwie. Zasłużony urlop.
Co innego pan Henryk. Rencista... Ręce się trzęsą, sił brak, żadnej rodziny, rencina głodowa... Stara się jak może, ale worki się odklejają. Ma trudną stomię i co by nie robił, tak jest i już... W internecie nie szuka pomocy. Nie ma internetu, bo to kosztuje, a ledwo starcza na jedzenie i leki. No i nie zna się na tym, po prostu. Nie ma kto wytłumaczyć.
Często się zdarza, że woreczki się kończą długo przed możliwością zrealizowania nowego zlecenia. Wtedy Pan Henryk używa zwykłych foliowych, po nabiale. Klei je do skóry taśmą klejącą i plastrami. Łatwo nie jest, ale jakoś działa. Zmienia je więc często i czeka, aż minie czas i będzie można znów dostać te darmowe. Życie pana Henryka to ciągłe czekanie, głównie na panie z opieki społecznej, wolontariuszy z harcerstwa i nowe worki.
Ten, kto powiedział, że pieniądze szczęścia nie dają nie znał pana Henryka. Po prostu. On nie chce jakichś ogromnych kwot. Z resztą, uśmiecha się zawstydzony, co on by z nimi robił? Chciałby mieć tylko tyle, by było na leki i na te woreczki, jakby znów miało braknąć. Wtedy i do ludzi mógłby wyjść. Sam by całe dnie nie musiał w domu siedzieć. Kiedyś tak lubił towarzystwo. A teraz? Szkoda gadać.
Pieniądze może i nie dają szczęścia, ale zdecydowanie pomagają w tym, by o nie zawalczyć. Może nawet utrzymać na dłużej.
Można za nie kupić leki, które pomagają wyjść z choroby, bądź wydatnie poprawiają komfort życia.
Bogaty, znany na całym świecie, mocno leciwy już biznesmen zdecydowanie będzie wyżej w kolejce po nowe serce, niż Nowak człowiek, po 60-ce, mieszkający tylko z żoną i dwoma kotami w Pcimiu, w skromnym m3. Nowak ma marne szanse, bo przed nim w kolejce jest wielu młodszych, w podobnej potrzebie. No i zapomnieć nie można, jeszcze o leciwym ale jednak miliarderze.
Pieniądze pomagają wysłać ukochane dzieci na studia. Nie, niekoniecznie od razu na Oxford czy Stanford. Wystarczy wysłać dziecko na państwową uczelnię w kraju, by przekonać się, że to wcale nie jest darmowe doświadczenie ;)
Z pieniędzmi pojedziemy na długo wyczekiwany urlop. Joli marzyła się Tunezja, ale nie było ich stać. Pomoc starszym rodzicom i syn na uczelni skutecznie uniemożliwiały wszystkie ekstrawagancje. A do nich Jola zalicza i kino, i kawiarnię a już zdecydowanie urlop w Tunezji. Kamil wykształcił się, znalazł pracę i po pierwszym roku, pod choinkę podarował jej i mężowi bilety lotnicze. - Wszystko już jest opłacone. Przelot, hotel, jedzenie, powiedział. - Należy się Wam. Gdyby nie Wy, nie udałoby mi się pójść na studia i dostać tej pracy. Jedźcie i bawcie się dobrze.
Jak widać w poprzedniej scence, pieniądze potrafią też spełniać marzenia :)
Ja wiem, że wszyscy robimy dużo by je mieć. Ale, czy będąc w ich posiadaniu, wszyscy umiemy właściwie się nimi cieszyć i dysponować? Czy umiemy powiedzieć sobie: mam wystarczająco, by cieszyć się życiem?
Owszem, nie zawsze ich posiadanie służy do dobrych celów, podobnie jak ich brak. To trudny i skomplikowany temat. Dlatego dziś skupmy się na tym, co wynika z nich dobrego.
A wynika wiele. Naprawdę. Choć sam temat pieniędzy budzi wiele emocji. Przeważnie wydaje się nam, że są w stanie dać nam wszystko, czego potrzebujemy, by osiągnąć szczęście. Coś w stylu - u sąsiada w ogrórdku trawa jest bardziej zielona. Fajnie byłoby taką tez mieć.
Owszem, pieniądze mogą dać bardzo wiele, ale o całą resztę musimy zatroszczyć się sami.
Z kasą jest trochę jak z łóżkiem. Można mieć masę pieniędzy i wspaniale łóżko king size, lecz cierpieć na bezsenność, która obca będzie studentowi mieszkającemu w najtańszym pokoju w akademiku.
Czasami zasnąć łatwiej w zatłoczonym autobusie, gdzie luksusem jest oparcie głowy o szybę, niż w hotelu z widokiem na wieżę Eiffla. Jednak, zdecydowanie pokój w akademiku, czy autobus wiozący do skromnego ale ciepłego domu, będzie z kolei rodzajem luksusu dla ludzi w kryzysie bezdomności czy wojny.
Tak, pojęcie wielkości i jakości majątku zaiste bywa względne...
Można być dziedziczką potentata branży hotelarskiej i mieć możliwość jadania najlepiej i w najlepszych miejscach, podczas gdy ciało i głowę dręczy anoreksja. Wtedy wszystkie te drogie, wymyślne dania za milion monet, nie cieszą ani trochę. Wręcz przeciwnie.
Można też trzy dni w tygodniu mieć dostęp do ciepłego posiłku. Choćby to miała być wciąż jarzynowa i jajko sadzone. To i tak czasami więcej, niż u tych, którzy przez tydzień będą jeść tylko chleb z margaryną i od święta kaszankę, bo musi starczyć na leki, porządne obiady dla dzieciaków lub komitet rodzicielski córki.
Ile historii, tragedii i dylematów, tyle zdań i myśli.
A co, jeśli w tych pieniądzach, chodzi głównie o to, że nie tyle ważna jest ich ilość co sposób ich postrzegania? Można mieć wiele i wciąż, w swoim mniemaniu za mało, a można mieć mało lecz właściwie gospodarować. I to nie tyle pieniędzmi, co myślami, jak najlepiej spożytkować to, co jest w zasięgu ręki.
Czy to jest łatwe? Ani trochę, zwłaszcza gdy jest się panem Henrykiem. W tym przypadku nie ma właściwych rad, jak nalać z pustego, by się napić do syta...
Załóżmy jednak, że mówimy o wszystkich nas, których status finansowy plasuje się gdzieś pomiędzy managerem Arkiem a panem Henrykiem. Jak spożytkować takie zasoby?
Im dłużej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie ma na to gotowej odpowiedzi. Bo w obliczu takich a nie innych kryteriów i chwilowego lub ciut dłuższego braku możliwości leczenia bezsenności w apartamencie z wielkim łożem i widokiem na luksus, wielu z nas idzie po mistrzostwo w radzeniu sobie z tym samym problemem nieco skromniejszymi środkami.
Jakie są tego efekty? To zależy od wielu rzeczy, choć nie na wszystkie niestety mamy wpływ :( Dlatego najważniejszy jest tu spokój ducha, wrodzony optymizm, zdrowy rozsądek i ciut szczęścia.
I na to ostatnie, osobiście, chyba liczę najbardziej.
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
Napisz komentarz