Majówka – czas grillowania czy aktywnego chillowania?

Majówka – czas grillowania czy aktywnego chillowania?

  02-05-2023 przez Iza Janaczek

Przetrwaliśmy zimny, bezlistny, szary listopad. I grudzień. Podobnież łaskawy w estetyczne doznania wizualne. Dłuuugi styczeń i krótszy ale i tak dłużący się w nieskończoność luty. Potem marzec, gdy mieliśmy nadzieję, że już-już przyjdzie wytęskniona wiosna, bo ponoć z definicji to koniec zimy. No i kwiecień... który również jakoś nie zachwycił...

Wreszcie przyszedł. Jest. I to już oficjalne.. Maj... Maju-uś... Maj-eczek... I na tym koniec zdrabniania bo jeszcze chwileczka i wyjdzie mi... "Maj-ątek" ;)
Jakby go jednak nie nazywać, oby okazał się taki, jak głosi wikipedia. Tu cytat:

"Maj jest miesiącem wiosennym na półkuli północnej, a na południowej jesiennym. W ciągu trwania miesiąca maja w Polsce dzień wydłuża się do blisko 16,5 godziny(...) Słońce ogrzewa coraz głębsze warstwy ziemi i budzi do życia owady(...) W maju zakwitają konwalie, piwonie, czerwone maki, niezapominajki, czeremcha, odmiany lilaków, irga, złotokap, jaśmin i tawuła. W ogródkach domów kwitną tulipany i narcyzy. Z drzew parkowych zaczynają kwitnąć klony i kasztanowce."

Brzmi cudnie. Zdecydowanie lepiej, niż przepowiednia Kory, która śpiewała o pewnym maju tak:

"Dzień za dniem pada deszcz,
Słonce śpi, nie ma cię,
Jest mi bardzo, bardzo źle.
Zimny kraj, ZIMNY MAJ(...)"

Jaki będzie ten maj? Trudno wyrokować. Nie rozczaruje się ten, kto nastawi się na wszystko i na wszystko będzie przygotowany. Trzeba jednak przyznać, że miesiąc ten rozpoczął się cudnie... Może zachwycony naszym zachwytem, zostanie na dłużej, taki słoneczny i błękitny? Oby.

Niezależnie od tego jak by nie było, z całą pewnością podtrzymana będzie w narodzie, nie taka znów stara, świecka tradycja. Tradycja ta zaczyna się w przededniu maja, bądź nawet ciut wcześniej. Polacy jako żywo ruszają na zakupy. Po bojach w sklepach o pętka kiełbaski (- proszę mi tego nie zabierać, ja tu byłam pierwsza!), karkówkę (- tylko, żeby taka ładna była, wie pani, córka z zięciem przyjeżdżają, teściowie też będą) i kurczaczki na szaszłyki (- i do tego proszę jeszcze skrzyneczkę piwa i dwa Johnnie Walker'y. Tak, dziękuję... Warzywa? Nie, nie trzeba) ;)

Maj to początek grillowania. Ni mniej ni więcej. Warto więc pamiętać, by wspólne biesiady nie skończyły się mandatem – gigantem lub sąsiedzką kłótnią. Grillować nie wolno w miejscach zakazanych, zwłaszcza w lesie, na dziko w parkach i na skwerach. Na balkonach w blokach niby można ale ryzykuje się potencjalne niezadowolenie sąsiadów. Zdaje się, że jedyna opcja grilla blokowego, to taka by zaprosić sąsiadów. Wtedy nie będą mieli podstaw do pretensji, że głośno i że zapachy... ;)

Grillujemy wszystko. I wszystko smakuje wybornie. Czy wszystko jest zdrowe? A, to już zupełnie inna sprawa. Nie, nie wszystko co grillujemy jest zdrowe, niestety. Najlepiej wypadają grillowane warzywa, ale wiadomo, dla wielu smaczniejsze są w towarzystwie grillowanego mięska, ku rozpaczy licznego grona gastroenterologów.

Skoro i tak tradycji stanie się zadość, to może nie tyle wnioskować należy o absolutną abstynencję grillową, co o zwykły umiar? ;) Może warto w taki zdrowy kompromis?

Maj to tak fantastyczny czas, gdy przestajemy tak bardzo wychodzić z siebie, a częściej zaczynamy wychodzić z domu. (*nie dotyczy alergików, którzy, gdy swędzi i piecze, mają wręcz odwrotnie).

Spotykamy się na grillach, wychodzimy częściej na taras, na balkon i do ogrodu (i to nie tylko na przysłowiowego dymka ;) ) Maj sprzyja aktywizacjom ruchowym. Właśnie na świeżym powietrzu.

To druga świecka, majowa tradycja.

Ruch narodu na świeżym powietrzu to z kolei marzenie innych grup lekarzy. Z racji tego, że aktywizacja ruchowa dobrze robi m.in. na zdrowe serce, dobrą sylwetkę i jasną, spokojną głowę, rekomendują ją m.in. kardiolodzy, psycholodzy, czy diabetolodzy, choć zdecydowanie nie tylko oni.

Nie ma znaczenia, czy wybierzemy spacer z kijkami, eksplorację pól i łąk z ciekawskim psiakiem, wyjście w góry czy przejażdżkę rowerową, która liczy się nawet wtedy, gdy jedziemy na lody i ciacho w otwartej właśnie na sezon, knajpce plenerowej nad rzeką :)

Nie każdy musi biegać, nie każdy musi pływać. Róbmy to, co cieszy. Każda aktywizacja jest dobra. Działa niejako dwufalowo. Jednocześnie bowiem pomaga zdrowo zmęczyć ciało i sprawić, że odpoczywa głowa.

Co wybrać, skoro tyle do wyboru? To, co gra w duszy i to, co nas przyzywa. I nie, niekoniecznie chodzi o kolejnego grilla. ;)

Dopasujmy aktywizację do temperamentu i możliwości. Człowiek z dużą anemią nie będzie śmigał po górach, mimo, że kocha je bardzo. Chory na jelita w zaostrzeniu nie wyjdzie nawet na dłuższy spacer, nie mówiąc już o marszu z kijkami, a cierpiący na nowotwór, tuż po kolejnym wlewie chemii nie będzie biegał o poranku po parku, choćby jak to było zdrowe. Z kolei pooperacyjny rekonwalescent nie wsiądzie na rower.

Wybierzmy to, co damy radę przeżyć dobrze, w pełni i do syta ;)

A może 2w1? Majówki wszak sprzyjają wyjazdom, w góry, na Mazury i nad morze :) Do wielu punktów widokowych i początków szlaków można... dojechać samochodem.

Przy opcji: "nie mam sił ale tak bardzo, bardzo chcę" polecają się góry de lux ;) Jak? Samochodem do punktu widokowego a potem chwilkę spacerkiem, jeśli sił wystarczy. Owszem, ta opcja tylko zaostrza apetyt, ale sprawia też, że jest na co czekać i robić plany na: "jak już będę w pełni sił... " :)

Z kolei tym, którzy już absolutnie w formie lub choć troszkę bardziej okrzepli i chcą się ciut wypróbować poleca się... Beskid Śląski :) Pełen jest łagodnych wzniesień, malowniczych ścieżek i leśnych traktów, cudnych przesiek i widoków zapierających dech.

W wiele miejsc można dotrzeć rowerem, we wszystkie inne - piechotą. Beskidzkie lasy i łąki mają moc terapeutyczną. Zwłaszcza wiosną i latem wyglądają baśniowo z kwitnącymi dziko jabłonkami, zieleniącymi się brzozami i pachnącą obłędnie czeremchą. Zielone leczy i dodaje sił. Warto przetestować, zwłaszcza...po grillowanej karkówce z dokładką ;)

Fizyczna aktywizacja to także wspaniała terapia dla naszych skołatanych głów... Po czasie, gdy trzeba było się spinać i robić wszystko w pędzie, warto się wreszcie zatrzymać. Dosłownie i w przenośni. Ubrać luźne, ukochane ciuchy, szpilki zamienić na wygodne trekki, rozpuścić elegancki kok, łapiąc wiatr we włosy i wyjść. Z domu, z własnej głowy i co najważniejsze, z terminarza i telefonu. Iść przed siebie, w pola lub w las... Usiąść, zamknąć oczy i pozwolić sobie po prostu nic nie robić. Albo, wręcz przeciwnie - oczy otworzyć szeroko i patrzyć, jak cudnie rośnie trawa.
Chłonąć jak najwięcej tej zielono-błękitnej terapii, by starczyło na kolejne trudne dni i tygodnie.

Na szczęście maj ma całe 31 dni.

To 31 szans, by choć na chwilę zażyć tej naturalnej terapii :) Jeśli nie da się każdego dnia, bo raczej się nie da, wyskoczmy w naturę choć co weekend, choć co dwa. Choć na chwilkę.
Dajmy się skusić. A co, jeśli taka okazja nie powtórzy się za szybko lub - nie powtórzy się wcale?..........

31 dni = 31 szans ;) Trafić w zieloną szansę choć 1... może 2 albo 4 spośród tych 31 dostępnych. To już naprawdę będzie coś! Dla własnej głowy, dla zdrowia.

Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)

Napisz komentarz
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Napisz odpowiedź
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na