08 Grudzień 2024
24-06-2024 przez Iza Janaczek
Definicja luksusu to wyjątkowo trudna i złożona definicja.
Zależy od wielu, bardzo wielu czynników.
Przy czym, najmniej – od pieniędzy ;) ...choć, tu zdania są bardzo podzielone.
Luksus to coś trudno osiągalnego lub niemożliwego do osiągnięcia i pewnie temu pierwsze skojarzenie myślenia masowego to: „majątek/ kasa/ stan konta/ nowy jacht, nawet jeśli z czwartą żoną w bonusie”.
Tymczasem słowo „luksus” jest tak samo błędnie pojmowane, a raczej – nadużywane, jak słowo „stygmatyzacja” czy „nietolerancja”. Lubimy nadużywać tych dwóch ostatnich, zwłaszcza, gdy trzeba wywrzeć presję lub odpowiednie wrażenie.
Dziś więc łatwo posądzić człowieka o jedno czy drugie. O luksus posądzamy się rzadko, jeśli w ogóle. Wynika to z faktu, że z reguły nie lubimy myśleć, że ktoś ma lepiej niż my ;)
Stygmatyzacja i nietolerancja to tematy na niezgorszą rozprawkę, skupmy się więc dziś na tym, od czego rozpoczęliśmy.
Luksus – luksusowo jest myśleć, że się go posiada, warto więc wiedzieć, czym jest.
Choć stawkę rozpoczyna oczywiście jacht i złote klamki w toalecie, to jednak mówiąc poważniej, coraz częściej za luksus uważamy zupełnie co innego. Coś, co nierzadko traktujemy prywatnie jak świętego Graala, choć jeszcze 10-15 lat temu był on normalnością.
Wybór.
Wolny.
Bez „ale”.
Bez „w drodze wyjątku”.
Bez „może innym razem”.
Dziś nasz wybór praktycznie nie istnieje bez tych obwarowań. Prawie wszystko robimy kosztem czegoś, a żeby nie tracić za wiele – kosztem siebie i własnego komfortu i spokoju.
- Zacznę chodzić wcześniej spać – ale to musi poczekać – bo teraz praca, rachunki się same nie zapłacą.
- Pójdę na badania, niepokoi mnie ten ból głowy – ale teraz egzaminy na studia, od tego zależy moje życie (nie, nie życie, lecz kariera, ale to się okaże później)
- Spróbuję poprawić relacje z dziećmi – ale najpierw dopnę ten projekt
- Wezmę zaległy urlop i wreszcie odpocznę – ale to później – bo teraz...
- Popracuję nad lepszą dietą, zacznę jeździć na rowerze...
- Poczytam coś dla przyjemności, albo po prostu wyłączę telefon i...
- Odpocznę...
Wymieniać można bez końca. Każdy ma przecież coś, za czym tęskni, czego potrzebuje, co sprawia, że znów czuje się odprężony i spokojny.
Dożyliśmy czasów, że luksusem jest czas z własnym dzieckiem – które z reguły przesiaduje nad książkami i zeszytami, nawet w weekend i święta, bo jak głosi obiegowa opinia, dzwonek na przerwę i weekend jest dla nauczyciela, nie dla ucznia…
Luksusem jest chwila w ciszy spędzona w lesie albo nad brzegiem morza. Bez poczucia winy, że spędza się czas, nie pracując.
Luksusem jest domowy obiad i wszyscy przy stole, święta w zgodzie i przyjaciel, ale taki prawdziwy, nie za lajki.
Wystarczyło nam około 20 lat, by całkowicie zmieniły się nam priorytety i to, co było dostępne od ręki, dziś jest zaginioną Atlantydą. .
My, ludzie XXI wieku, mamy świat u stóp i na wyciągnięcie kciuka. Furę przyjaciół w necie i wiele możliwości, które pokazujemy nierzadko w starannie wybranych i wystudiowanych kadrach, powtarzanych do znudzenia, by ładnie i autentycznie wyszło.
I rzec, by można – pełen sukces! A raczej, jego pułapka. Bo - historia zatoczyła koło...
Dziś latamy do dalekich krajów, mimo braku skrzydeł, pracujemy w kilku miejscach jednocześnie – i to oddalonych od siebie o całe państwa. Nie wychodząc z domu, rozmawiajmy i widzimy się z ludźmi z drugiej półkuli. I w tym całym spektrum naprawdę wielkich możliwości i umiejętności brakuje nam tylko jednego - luksusu, jakim jest czerpanie radości z prostych codziennych rzeczy, które mamy na wyciągnięcie ręki.
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
Napisz komentarz