23 Listopad 2024
19-11-2024 przez Iza Janaczek
Nie wiadomo czemu zjawisku, które nas, ludzi XXI wieku, osłabia i prowadzi do poczucia osamotnienia i wypalenia, nadajemy higieniczne, estetyczne i jakieś fiu fiu elegancko brzmiące nazwy. Jakby to, że coś nazwiemy elegancko i higienicznie, nagle zaczęło powodowało, że to coś od razu zmieni moc swojego działania, skłaniając się ku poprawie jakości myśli i samopoczucia sensu stricte.
foto: pixabay
Kultura sukcesu...
dwa słowa, w których, jakby to klasyk powiedział: „czuć pieniądz”, prestiż i woń lepszych sfer, takich, gdzie w toalecie tylko Chanel No. 5, nawet po grochówce z dokładką.
Są jeszcze inne, równie fancy i do granic „wydumane w efekt”. Mają one sprawić, że to, co może brzmieć swojsko, zrozumiale i na miarę swojej funkcjonalności i społecznej przydatności, brzmi tak, jakbyśmy opisywali niesamowicie ważną życiową rolę, która definiuje przełomowe odkrycia na miarę leku na raka lub na zdrową długowieczność opisywaną w Biblii.
foto: pixabay
Na czym się zasadza magia słów i właściwych marketingowych nazw? Już wyjaśniam.
Weźmy na przykład taki – młotek. Młotek to młotek, można by pomyśleć, ale to nie do końca prawda, bo młotek to tak naprawdę ręczny pobijak z naprowadzaczem trzonkowym.
Prawda, że od razu ciarki idą z góry w dół po plecach?
Filozofia przywództwa.
Dynamika doskonałości.
Mantra rozwoju.
Paradygmat wyników.
Mentalność sukcesu.
i Etos innowacji…
Brzmi jak... To nawet trudno sprecyzować… No po prostu brzmi tak, że mało kto rozumie, o co chodzi. To trochę tak, jak ze sztuką nowoczesną. Wielu się zachwyca, niewielu umie odróżnić prezentowane dzieło od rzuconej obok niego na podłogę - skórki z banana.
foto pixabay
Słowa to ważna część naszego życia, Budują i niszczą, rozjaśniają i tworzą zamieszanie. Rosną skrzydła i je kurczą. Tworzą przestrzeń do emocjonalnego wzrastania i kurczą ją, wyciągając z niej mentalny tlen.
Zastanawiam się do której z tych grup przyporządkować można wymienioną powyżej mowę sukcesu. I myślę sobie, że aby być obiektywną, niesarkastyczną i neutralną – pozostawię ten temat do własnych rekolekcji szanownych Czytelniczek i Czytelników.
foto: pixabay
Fajnie, że mamy fajne komunikaty. Fajnie, gdy one cieszą a nie stresują. Tylko, czy pędząc, zażyć tej kultury sukcesu, odnajdujemy tez tą własną? Czy dążąc do dynamiki doskonałości, starcza nam tej do innych spraw? I czy etos innowacji nie przyćmiewa tego codziennego, potrzebnego by budzić się z poczuciem sensu?
foto pixabay
Jeśli tak – to doskonale, ale jeśli mantra rozwoju przysłoniła nam za bardzo tę życiową która powinna przypominać, że życie to fajna rzecz, póki cieszy sensem i nie boli nadmiarem obowiązków, presji i stresu to warto przemyśleć czy czasem nie przesadziliśmy z tą kulturą sukcesu i wszystkim co się na nią składa. A odrzucjąc te wszystkie wypolerowane zwroty i fikuśne hasła - składa się na nią:
- nasz własny czas,
- nasza własna energia,
- pasja
- sen
- marzenia
- i rodzina.
Spora cena, jak za odrobinę kultury...
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
foto pixabay
Napisz komentarz