porozmawiajmy-OKOK.jpg

O.K. Porozmawiajmy, ale tak naprawdę - w realu

  20-05-2025 przez Iza Janaczek

Są takie momenty, kiedy wszystko się wali, jak przysłowiowy domek z kart. Albo odwrotnie – jest tak dobrze, że ten cały nadmiar emocji nie mieści się w człowieku. I wtedy… pojawia się taka nieprzeparta potrzeba, by komuś o tym wszystkim powiedzieć.
To normalne, potrzebne i coraz rzadziej stosowane w formie przyrodzonej. Dziś rozmowę zastępujemy tekstem pisanym. Najczęściej krótkim, w formie skrótów, często niezrozumiałych dla ludzi starszych. Nierzadko całą gamę uczyć i odczuć zamykamy, kwitujemy jedną emotką. Albo - znaczkiem kciuka, tymczasem człowiek jest stworzony do kontaktu z drugim człowiekiem. Do tego prawdziwego, polegającego na werbalnej wymianie myśli i emocji. I nie - radosna emotka albo nawet dwie to nie jest rozmowa. Tak jak i nie jest nią wysłany przez komunikator kciuk albo sekwencja smutnych buziek..

porozmawiajmy- 3.jpgfoto pexels 

Rozmowa, ta prawdziwa, nie jest tylko suchą wymianą informacji, czy zaznaczeniem obecności na czacie poprzez graficzne symbole.
Rozmowa to obecność, a nie zaledwie bytność. Kiedy mówimy i jesteśmy słuchani — dzieje się coś więcej niż przekaz treści. Dzieje się połączenie. A najsmutniejsze jest to, że to, o czym teraz piszę, to totalna abstrakcja dla wielu młodych ludzi, których przeraża zamówienie pizzy bez pieczarek, a co dopiero odbycie z kimś normalnej rozmowy, w której uczestniczą. Angażując nie – kciuki, a aparat mowy.
Można powiedzieć, że gadanie po świt, że wspólne kawki i ploteczki czy wyjścia na spacer i rozmowy o życiu i śmierci i o tym, skąd przychodzimy i gdzie zmierzamy, nie wychodzą z mody. Bo są fundamentalne i od zawsze – jak potrzeba snu czy spożywania posiłku.
I tak było jeszcze do końca zeszłego wieku… Tymczasem wiek XXI mówi nam: no to patrz! I wywraca nasze pojęcie tego co fundamentalne, zostawiając jako podpis graficzny znaczek z kciukiem w górę .

porozmawiajmy- 5.jpgfoto pexels

Narzekamy, że nasze dzieci i wnuki nie potrafią rozmawiać. Że zamykają się w świecie, do którego my bardziej dorośli nie mamy dostępu, że nie ładują baterii społecznych, lecz wciąż funkcjonują na podpiętej ładowarce. Jak sprzęty, które odebrały im mowę. I to, dosłownie i w przenośni. Ale, ale… Czy i my nie mamy w tym temacie sporych niedociągnięć?
Dobra, być może nie siedzimy w sieci od rana do nocy, ale też komunikujemy się zdawkowo. Tylko że z innego powodu. Zmęcz nie, zniechęceni, sfrustrowani, przebodźcowani. Coraz rzadziej rozmawiamy. Zamiast tego wymieniamy się komunikatami, krótkimi zdaniami.
Jacek, kopę lat! Co słychać? Stara bieda, szkoda gadać... 
Ucz się. Nie chcę słyszeć, że jesteś zmęczona. Po czym? Ty się tylko masz przecież uczyć.

Komunikaty, informacje i dyspozycje to nie jest rozmowa. A szkoda, bo gdyby do tego wystukiwania wyrazów dołączyć pierwiastek empatyczny, powstałaby całkiem miła rozmowa. Tymczasem nie rozmawiamy. Nie mamy sił, ochoty i potrzeby.
I ok, gwoli ścisłości, to nie tak, że zawsze trzeba mieć przestrzeń na to, by komuś (i sobie poświęcić całe popołudnie. Czasami komunikaty robią robotę. Źle, gdy przejmują funkcję komunikacji, na którą powinna być przestrzeń, a często nie ma.

porozmawiajmy- 4.jpgfoto: pexels

Nie trzeba ratować świata ani umieć powiedzieć wszystkiego dobrze. Warto jednak dopasować ton do tematu i do rozmówcy. Czasem samo krótkie "co słychać, jak się czujesz…" załatwiłoby temat, a już na pewno byłoby lepsze niż pasywno-agresywne: "nie przesadzaj, ucz się"; albo: „później, nie mam teraz czasui”.

Brakuje mi rozmowy w przestrzeni publicznej, coś co obserwowałam w parkach, skwerach i na ulicach wielu miast Azji, w Polsce już praktycznie nie istnieje.
W parku ludzie siedzą obok z głowami w komórkach. W restauracjach czy kafejkach też. Podobnie na szkolnych korytarzach, w kampusach i w autobusach. Często mają jeszcze na uszach słuchawki. W ogóle mam wrażenie, że doszło do jakichś niepisanych zmian w podstawach savoir vivre’u. Dziś szczytem kultury wydaje się być położenie telefony na stole – ale wyświetlaczem do dołu, czy zdjęcie słuchawek w towarzystwie – przy jednoczesnym patrzeniu w telefon.
Zaiste Niemen rację miał… Dziwny jest ten świat....

porozmawiajmy- 6.jpgfoto pexels

A ja tam lubię rozmawiać. Także z nieznajomymi. Nie robi mi różnicy, czy moim rozmówcą jest kierowca taksówki, człowiek jadący tym samym pociągiem do Krakowa, kobieta na leżaku obok na plaży, czy sklepikarka z pobliskiego warzywniaka.

Oczywiście mam chwile, gdy wolę własne towarzystwo i ciszę. Ale pomimo to – i tak lubię rozmawiać. 
Rozmowa to dar, tak jak umiejętność pisania. Niećwiczona – zanika, koślawi się i staje niezgrabna. Tymczasem to ona sprawia, że czujemy się ważni i potrzebni. Niepotrzebni też – ale to już inna historia, której należy się cały artykuł.

Ćwiczmy umiejętność rozmowy, Rodacy. Wbrew obiegowej opinii – gadać może każdy, rozmawiać potrafi niewielu. To sztuka, której po prostu trzeba się nauczyć. A warto. Warto bardzo – by nie doprowadzić do sytuacji, w której nie będziemy już umieli powiedzieć sobie rzeczy naprawdę ważnych.

Rozmowa potrafi zrobić dzień, potrafi też uratować nastrój i sytuację. A czasami także całego człowieka.
To dobra wiadomość — i warto nie czekać, aż straci ważność, zamieniając się w kilka smutnych emotikonów.

Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)

porozmawiajmy- 1.jpgfoto: pexels

Napisz komentarz
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Napisz odpowiedź
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na