20 Grudzień 2024
30-05-2023 przez Iza Janaczek
Trudno przecenić zbawienną moc spacerów... I czasu, gdy nie liczy się nic, tylko polna droga, beztroski świergot ptaków, trawa pod stopami i błękit nad czołem... To chyba jedyny taki moment, gdy czas jednocześnie pędzi i stoi w miejscu.
Spróbujcie sobie to tylko Drodzy, Kochani wyobrazić...
Maj się w końcu ogarnął. Jest wspaniale. Dokładnie tak, jak w naszych marzeniach, które roiły się nam w głowach podczas długich jesiennych nocy i mroźnych, szarych zimowych poranków.
Niebo razi błękitem, a miejsca pod nim tyle, że zmieszczą się wszyscy. Naprawdę. Także ci, którzy z pracy prawie w ogóle nie wychodzą, albo wychodzą tylko po to, by w domu zrobić sobie czwartą kawę i zasiąść do tego, czego nie zdążyło się zrobić w firmie.
Zieleń z każdym dniem konsekwentnie idzie po nowy rekord w bujności i miękkości. Kwiecie wszelakie prześciga się w prezentowaniu swych wdzięków, delikatne brzozy zdobią listkami swe białe, strzeliste sylwetki a pszczela kapela gra cudnie w kwitnących jabłoniach i gruszach.
Przyroda mówi – DZIEŃ DOBRY CZŁOWIEKU – JESTEM. Czekam. Nie tracę nadziei na Twoje odwiedziny. To dla Twojego dobra. Z resztą, ZARYZYKUJ, ZAMKNIJ LAPTOP, WYJDŹ ZA PRÓG I SPRAWDŹ SAM.
Kiedy patrzę na datę w kalendarzu, a potem na to, co za oknem, to nasuwa mi się jedno pytanie. Skierowane do siebie i do świata - kiedy ostatnio spędziliście czas na świeżym powietrzu, Drodzy, Kochani?
Ale tak naprawdę. I nie, nie liczy się tu czas na dymka przed pracą i po niej oraz droga do sklepu po mąkę, bo brakło do naleśników. Kiedy tak naprawdę odetchnęliście pełną piersią?
No właśnie... Też musiałam się zastanowić chwilkę. Maj dobiega końca... Przekwitły dzikie mirabelki, bez i tulipany. Wzgardziliśmy tyloma wspaniałymi okazjami, by pobyć z sobą lub z sobą nawzajem... Może zatem, na dobry początek nowego miesiąca warto zrobić nieśmiały grafik, uwzględniając w nim taki prawdziwy wolny czas?
Pies się ucieszy na pewno, a jeśli nie ma na podorędziu takiego wspaniałego czworonożnego motywatora, to może mąż, żona albo partnerka czy przyjaciel?
Większość z nas lubi robić i dawać prezenty. Co najlepszego można dać drogim, kochanym osobom?
I, co nie mniej ważne, co można ofiarować sobie samemu / samej? Niech to będzie coś wyjątkowego, niecodziennego, coś, co trudno zdobyć i nie da się kupić za żadne pieniądze... Rzadkie, jak najrzadszy biały kruk i cenne bardziej, niż wszystkie dzieła Luwru.
To czas. Nieprzekupny, nieugięty i nie dający szans na powtórne przeżycie ważnych chwil. Towar deficytowy i pożądany, jak chyba nic na świecie z wyjątkiem zdrowia, choć i o nie łatwiej, gdy do mamy w zapasie.
Codziennie doświadczamy czegoś unikalnego, nieuchwytnego. W każdej chwili, nawet teraz - ja pisząc te słowa a Wy, Drodzy, Kochani, czytając je... Nim skończycie czytać ten artykuł, czas, jaki na tę czynność poświęciliście, będzie już historią, przeszłością... Owszem, można ten tekst przeczytać raz jeszcze i potem ponownie, ale – doznań, refleksji i wzruszeń, które, być może, towarzyszą Wam podczas pierwszej lektury, nie da się już powtórzyć.
Właśnie tak niepostrzeżenie i nieubłaganie mija nam każdy dzień, minuta po minucie.
Czas... Możemy go spędzać dobrze, bądź marnotrawić, bez głębszej świadomości, że coś minęło, że jesteśmy ubożsi o ostatnie pięć minut, dwa tygodnie, rok, dekadę a finalnie i całe życie...
- Mamy jeszcze dużo czasu - mówimy często. A co, jeśli wcale tak nie jest?
Robimy plany na piątek, na weekend, na wakacje, na przyszłość. Plany, w których rzadko kiedy uwzględniamy upływ czasu i wszystkie jego uboczne skutki, jakimi bywają: stagnacja, wypalenie, chroniczne zmęczenie, zniechęcenie, choroba i samotność wynikająca z faktu bagatelizowania potęgi czasu i jego nieubłagalnego upływu. Bo najpierw praca, a potem, odpoczniemy, kiedyś... w weekend, za miesiąc, na urlopie za rok, w wakacje. Przecież wszystko jest kwestią czasu, więc czas się i na to znajdzie...
Będąc istotami nadrzędnymi już jakby z definicji panujemy nad światem. Nad wszelkim stworzeniem i stworzoną przez nas technologią. Panujemy nad wszystkim, a często nie potrafimy nad własnymi zwieraczami, które w nieswoistych chorobach jelit odmawiają posłuszeństwa i nas - istoty, przecież, nadrzędne redukują do postaci nie mającego na nic wpływu. Do zwiniętego w kłębek - bólu, bez większego poczucia własnej wartości.
Panujemy nad cyfrowym światem. Budujemy wirtualne domy. Dbamy o wirtualne ogródki i relacje z innymi awatarami, jednocześnie nie mając czasu, by zadbać o dobrostan we własnej głowie i kontakty z bliskimi w realnym świecie. Ale przecież - mamy na to czas, by zadbać o zdrowie, by spędzić czas z bliskimi i by odpocząć.
A co, jeśli nie?
Czerwiec za pasem. To czas wspaniałych smukłych zielono-białych brzóz. Czereśni, truskawek i cudnego rozgwieżdżonego nieba. A także świętojańskich robaczków wirujących w ciepłe noce niczym nasze małe, prywatne, roztańczone gwiazdki.
Zaplanujmy, że będzie to inny czerwiec niż poprzedni. Poprzedni być może mijał nam w pracy, może w szpitalu, a może i tu i tu... Znów dostaliśmy szansę, by przeżyć kolejny. Czy możemy przyjąć, że będzie następny? Tego nie wie nikt. Wiadomo jednak z całą pewnością, że nie stać nas na to, by przegapić ten, który jest w zasięgu ręki. Jak, być może przegapiliśmy wiele poprzednich. Przecież kolejnej szansy możemy już nie dostać.
Zatem, Drodzy Kochani, niech ten czerwiec będzie inny. Nie ścigajmy się z czasem. I tak nie wygramy. Przeczeka nasz bezradny trucht i będzie biegł dalej. Sam. Bez nas.
Zróbmy coś, by choć pozornie, nie biegł tak szybko. Celebrujmy chwile. Zróbmy to dla tych, którzy martwią się o nas dzień po dniu. I zróbmy to dla siebie samych.
Wróćmy z pracy, przebierzmy się w wygodne ciuchy i wyjdźmy z domu...
Wiosenno-letna pora jest prawdziwym fenomenem. Choć powtarza się cyklicznie, to wciąż zachwyca.
Pierwsze niezapominajki, pierwsze nieśmiałe brzozowe listki, wspaniałe ogrodowe tulipany, drobne szafirki i oszałamiający zapachem bez. Skowronki, bociany i pracowite mrówki... Co roku niezmiennie wszystko to cieszy oko. I choć tak rzadko to całe piękno, tak naprawdę, dostrzegamy, ono co roku daje nam szansę byśmy mogli wyostrzyć wzrok i skupić spojrzenie na tym, co dobre.
Zatem zaryzykujmy. Wyjdźmy i dajmy się zachwycić. To nie będzie stracony czas. Naładowani zapachami, widokami i dźwiękami będziemy bardziej produktywni niż wypijając trzecią czy czwartą kawę.
Ja wiem, że kleszcze i że alergia. Śmiem jednak przypuszczać, że to nie jest najgorsze, co nas może spotkać. Najgorsze może być to, że wreszcie dostrzeżemy całe to piękno i dokonamy bolesnego podsumowania. Być może uświadomimy sobie wyraźnie, że przegapiliśmy mnóstwo chwil, które zwyczajnie nigdy już nie wrócą. I to tylko dlatego, że wzięliśmy za pewnik fakt, że mamy ich przed sobą bardzo, bardzo wiele.
Mądrzejsi o to spostrzeżenie, bogatsi o kolejny rok życia łapmy nową szansę – przed nami wszak kolejny cudny czerwiec.
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
Napisz komentarz