31 Październik 2024
28-10-2024 przez Iza Janaczek
Jestem wielką fanką mądrych słów. I przyznam, że w tym wypadku jestem trochę wybredna. Preferuję bowiem te płynące z głębi ludzkiego serca i jego umysłu. Te zrodzone w żywym rozumie i poparte ludzkim życiowym doświadczeniem. Realnymi upadkami i wzlotami. Prawdziwymi, czyli takimi, które miały miejsce w rzeczywistości.
Trafiłam ostatnio na słowa Napoleona Hilla. To pisarz uważany za prekursora nowoczesnego rodzaju pisarstwa znanego jako literatura osobistego sukcesu. Sprawdziłam 2 razy, ten konkretny Napoleon żył w latach 1883 - 1970, co oznacza, że na pewno istniał, a nie był zaledwie botem z wgraną elokwencją.
Hillowi przypisuje się słowa, które w zasadzie powinny być mottem każdego z nas:
„Nie czekaj. Pora nigdy nie będzie idealna."
W zasadzie na tym można by skończyć ten wpis, bo słowa pana Hilla w zasadzie wyczerpują temat. Jako jednak, że słowa lubię, dodam ich kilka od siebie.
foto unsplash
Pamiętacie monumentalne dzieło Jacksona, o pewnej błyskotce pełnej zła, którą trzeba było utopić w płynnym ogniu, by nigdy więcej nikomu nie zaszkodziła? Misji tej podjęła się wyjątkowa Drużyna, zwana Drużyną Pierścienia. W jednej z części powieści pojawia się postać króla bez sił. To Théoden, pozbawiony woli władca, żyjący zaledwie z przyzwyczajenia, niemal przyklejony do swego tronu, niezdolny do żadnej decyzji i gestu.
Apatyczna, smutna, złapana postać króla Théodena sugeruje, że nigdy nie zetknął się on ze słowami Napoleona Hilla, choć tak bardzo ich potrzebował. Ja wiem, król Théoden, Drużyna Pierścienia, nawet turbo przystojny Aragorn, to wszystko fikcja. Choć genialna... Ale, czy w tak zwanym realu nie miewamy tak samo? Owszem, tronu i korony brak, ale cała reszta pasuje.
Boleśnie i do wielu z nas.
foto unsplash
Jesteśmy bądź bywamy Théodenami. W swojej głowie dzierżymy władzę nad własnym życiem. Tymczasem, tak naprawdę, w tak zwanym realu, najczęściej jesteśmy po prostu zmęczeni. I to tak wielkim zmęczeniem, że odbiera nam ono moc umożliwiającą wykonanie jakikolwiek nadprogramowego gestu.
Co zalicza się do nadprogramowych gestów? Fajne, mile rzeczy... Kino z nastoletnią córką, wyjście na drinka z przyjaciółką, intymność we dwoje...
Jednak, jak pokazuje życie wielu nas, w codziennym grafiku mamy tak wiele spraw i tematów, że wykrzesanie sił na cokolwiek poza tym, cośmy tam władowali, graniczy z cudem.
foto unsplash
Skąd wiem? Bo sama pamiętam taki czas, gdy wieczorna toaleta bywała dla mnie nadludzkim wysiłkiem i walką z samą sobą.
Czy jestem lepsza, bo dałam sobie z tym radę?
Nie. Nie jestem. Po prostu miałam szczęście, że mi się udało ten czas przetrwać.
Czy to oznacza, że trzeba odpuścić i poczekać, aż samo przejdzie?
Nie. W żadnym wypadku. Trzeba działać, choćby to oznaczało tylko mruganie powiekami.
Ktoś powie, że plotę głupoty. Cóż, każdy ma prawo do swojego zdania. Ale wielkim przywilejem jest też, prócz jego wygłaszania, możliwość zastanowienia się nad tym, co do przekazania mają nam inni, choćby brzmiało to odrobinę niedorzecznie. ;)
Mruganie oczyma to wcale nie takie nic. Ono oznacza najczęściej, że człowiek zaczyna się budzić.
Drodzy Kochani, choć to środek jesieni i mentalnie drzemiemy już na dobre, warto się obudzić. Dlaczego teraz gdy wszystko zasypia kołysane tą specyficzną porą roku?
Bo parafrazując Napoleona Hilla, bardziej idealnej pory raczej nie będzie :)
Dzień dobry, dobrzy Ludzie
foto unsplash
Napisz komentarz