STOMIK MOŻE - Szymon - motocyklem przez Bliski Wschód - dzień 55 i 56. - Jordania - Irak

Kwi 202415

Bliski Wschód, pobliże Izraela, nie jest obecnie miejscem, w którym powinno się przebywać rekreacyjnie. A Szymek przebywa. Trwa jego podróż marzeń, z której właśnie wraca. Atak Iranu na Izrael zastał go w Jordanii, która graniczy z atakowanym Izraelem.

DZIEN-55-56-JORDANIA-IRAK-1.jpg
DZIEN-55-56-JORDANIA-IRAK-2.jpg
 

Po trudnej i w zasadzie nieprzespanej nocy Szymek wymeldował się wcześnie z hotelu i ruszył na umówiony wcześniej serwis motocykla. Jak wspomniał Szymek, skończył się atak i życie (pozornie) wróciło do normy. Choć kwestią sporną jest to, czy „normą” nazwać można życie w oczekiwaniu na odwet po dokonanym odwecie. O 8:30 Szymon zjawił się w serwisie. Tam wraz z mechanikami uzgodnił, co trzeba zrobić, by Yamaha mogła jechać dalej bez stresu, że coś się zepsuje w najmniej oczekiwanym momencie.

Zakres prac obejmował nie tylko kupno i wymianę łańcucha, ale też wymianę oleju i filtra oleju. Serwis wyceniono na 1000 PLN, już z uwzględnieniem dużego rabatu. Poczęstowano też Szymka herbatą i ciastkiem, a także pstryknięto pamiątkową fotkę i oprowadzono po całym salonie – ponoć największym na Bliskim Wschodzie, posiadającym w swojej ofercie (i serwisującym) takie marki jak Toyota, Lexus i Yamaha.

DZIEN-55-56-JORDANIA-IRAK-3.jpg

Było południe, a do granicy z Irakiem pozostało jeszcze 300 km. Szymek zdecydował, że z przekroczeniem granicy poczeka do dnia kolejnego. Znalazł więc hotel i spędził w nim noc.

DZIEN-55-56-JORDANIA-IRAK-4.jpg
DZIEN-55-56-JORDANIA-IRAK-5.jpg
 

Kolejnego dnia Szymon dość szybko i bez problemów dojechał do granicy. Przekroczył ją po "małych perturbacjach" – urzędnicy wystawili konieczne dokumenty na motocykl, ale na jego kierowcę już nie. Trzeba było więc całą procedurę powtórzyć od nowa.

DZIEN-55-56-JORDANIA-IRAK-6.jpg

Prawdziwe nieprzyjemności rozpoczęły się dopiero przy próbie przejścia na część iracką. Procedura trwała 4 godziny, choć Szymek opłacił "express", czyli skorzystał z pomocy osoby, która w tym temacie się specjalizowała. Niestety, w ostatnim okienku okazało się, że urzędnicy zgubili gdzieś jeden dokument (małą karteczkę – gate pass), bez której  przedostanie się do Iraku nie było możliwe. Powrót do Jordanii – też.

Po kilku bardzo nieprzyjemnych chwilach i mocnym spięciu z celnikami, udało się opuścić granicę bez tej ważnej karteczki.

DZIEN-55-56-JORDANIA-IRAK-7.jpg

Po przejechaniu kilkuset metrów Szymona zatrzymało wojsko i oznajmiło, że ze względów bezpieczeństwa będzie eskortowany do Bagdadu. Wraz z Yasinem, znajomym Irakijczykiem z Jordanii, którego spotkał w tym miejscu, Szymon ruszył w dalszą drogę już w wojskowym konwoju.

Odległość, jaka dzieliła ich od Bagdadu,wynosiła 500 km i Szymek zakładał, że jej pokonanie zajmie im około 5-6 godzin, niestety, przejazd przeciągnął się aż do 9 godzin.

Wszystko ze względów bezpieczeństwa. Co kilkadziesiąt kilometrów dochodziło do zmiany pojazdów w konwoju, cała procedura trwała po kilkanaście minut (najdłuższa aż 45 minut), co znacznie wydłużało całą podróż – już później – w całkowitych, egipskich ciemnościach.

DZIEN-55-56-JORDANIA-IRAK-8.jpg
DZIEN-55-56-JORDANIA-IRAK-9.jpg
 

Około 23 konwój dotarł do ostatniego punktu kontrolnego, gdzie chłopakom oddano odebrane na starcie paszporty i każdy z nich pojechał już w swoją stronę.

DZIEN-55-56-JORDANIA-IRAK-10.jpg

Trochę po północy Szymek dotarł do hotelu, który zarezerwował dzień wcześniej przez WhatsApp. Pokój na szczęście ciągle czekał. Także motocykl doczekał się chwili zasłużonego spokoju. Zaparkowany został honorowo w recepcji hotelu, obok dwóch innych maszyn z rejestracjami z Waszyngtonu, w USA.

Dopełniwszy wszelkich formalności, również sam Szymek udał się na zasłużony odpoczynek.

Tekst: Iza Janaczek
Foto: Szymek Bogdanowicz

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na