STOMIK MOŻE - Szymon - motocyklem przez Bliski Wschód - dzień 26. - Arabia Saudyjska - pustynia

Mar 202416

Dziennik podróży. Dzień 26. Pustynia Ar-Rab al-Chali. To największa na świecie pustynia z "gatunku piaszczystych". I właśnie na niej, w absolutnej samotności Szymon miał szansę i przywilej spędzić dzień i noc. Ale – od początku.

DZIEN-26-PUSTYNIA-1.jpg

Ostatni dzień w Katarze obfitował w wiele atrakcji i bodźców. Było gwarnie, kolorowo i do syta. Jakże to odmienne do tego, co czekało Szymona już kolejnego dnia. A kolejnego dnia czekał na niego ostatni, chyba najbardziej wymagający odcinek podróży.

Dlaczego najbardziej wymagający? Ponieważ droga do celu, jaką wybrał, biegła przez pustynię, na której Szymon miał spędzić zarówno dzień jak i noc. Była to więc długa droga w upale, po której nadeszła noc w absolutnych ciemnościach i ciszy takiej, że niemal dzwoniła w uszach.

DZIEN-26-PUSTYNIA-2.jpg

Szymon zdecydował, że do Omanu dotrze przez Arabię Saudyjską, nie przez ZEA, a to oznaczało około 600 km przez pustynię.

Z Doha, stolicy Kataru, Szymon wyjechał około godziny 10. Temperatura rosła z każdą minutą i z każdym przejechanym kilometrem.

Gdy Szymek dojechał na granicę, temperatura powietrza wynosiła już 34. Na granicy – przykra sytuacja. Pamiętacie dokument pojazdu, który nosi nazwę Carnet de Passage? Warunkiem uniknięcia kar jest podbijanie go na wjeździe i wyjeździe z państw, które tego dokumentu wymagają. I tu, w Katarze okazało się, że przy opuszczaniu państwa Katarczycy nie widzą powodu, by wbić w dokument pieczątkę wyjazdową. To oznaczało problem i duże koszty, jakie musiałby ponieść Szymon po powrocie do kraju, gdzie z tytułu tej podróży wpłacił 15 tysięcy kaucji Polskiemu Związkowi Motorowemu.

Na szczęście wezwany funkcjonariusz policji potrafił i chciał pomóc. Zawiózł Szymka do miejsca, gdzie nabicie owej pieczątki było możliwe.

DZIEN-26-PUSTYNIA-3.jpg

Tu warto zatrzymać się nad tematem zimnej krwi i przygotowania naszego fundacyjnego przyjaciela. Katarczycy sugerowali powrót do Arabii Saudyjskiej, co oznaczałoby de facto duże opóźnienie w dalszej podróży. Szymon, znając swoje prawa, stanowczo odmówił, a gdy pojawił się policjant wyjaśnił mu swoje stanowisko.

DZIEN-26-PUSTYNIA-4.jpg

Kolejny raz zauważyć można, że ta podróż to nie tylko odliczanie kilometrów w drodze do celu. To także zmaganie się z trudnościami, których przecież nie brakuje, zwłaszcza w miejscu o tak odmiennym klimacie, mentalu i kulturze.

#stomikmoże i wcale nie musi się bać. I myśl ta powinna towarzyszyć nam wszystkim w każdej życiowej sytuacji. Wszystkim nam - nie tylko tym, którzy akurat dziś przebywają na tak ważnym końcu świata.

#stomikmoże jak każdy inny człowiek. Stomia wcale nie powoduje, że stomicy są gorsi, wolniejsi i mniej poradni - chyba, że sami tak zdecydują.

DZIEN-26-PUSTYNIA-5.jpg

Gdy Szymon na katarskiej granicy usiłował wyegzekwować swoje prawa, był poirytowanym kierowcą doskonale te prawa znającym. Nie myślał wtedy o stomii lecz o pieczątce, która odgradzała go od kontynuowania swojego planu. Patrząc jak skuteczny jest w sięganiu po swoje marzenia, ośmielę się stwierdzić, że świat Szymona jest "marzeniocentryczny", nie "stomocentryczny". Zgodnie z jego słowami, stomia w niczym mu nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie - dzięki niej w ogóle mógł w tę szaloną podróż wyjechać.

To ważne spostrzeżenie, które rzuca nowe światło na temat stomii i tego, że dla wielu to wciąż wciśnięty na pełną moc hamulec. Szymek pokazuje, że wcale tak być nie musi. A gdy nie jest – jest tak jak być powinno, dobrze, jakościowo i do syta.

DZIEN-26-PUSTYNIA-6.jpg

Po małych problemach z dokumentami, Szymek znów był na terenie Arabii Saudyjskiej. Jedyna droga wiodąca do Omanu biegła wzdłuż granicy ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi – przez pustynię Ar-Rab al-Chali, według Wikipedii – to największy obszar pustyni piaszczystej na świecie. Jest on dwa razy większy niż terytorium Polski i ma 650 000 km².

Patrząc na tę wielkość, można przyjąć, że Szymon do przejechania w tych specyficznych warunkach miał "zaledwie" 600 km, ale już to wystarczyło, by poczuć potęgę i bezkompromisowość tego miejsca.

DZIEN-26-PUSTYNIA-7.jpg

Średnia temperatura podczas jazdy wahała się między 39 a 42 stopnie Celsjusza i jak to Szymek sam ujął, podczas jazdy na motorze odczuwalna była tak, jak uderzenie gorącego powietrza w twarz po otwarciu piekarnika we własnej kuchni.
Przed Szymkiem była długa trasa, zaczęło się ściemniać, paliwa szybko ubywało. Na szczęście udało mu się trafić na, jedyną, jak się później okazało, stację paliw, dzięki której mógł kontynuować podróż.

Właściciel restauracji, która znajdowała się na tym odludziu w tym samym budynku, w ktorym była kasa stacji benzynowej, zaprosił Szymka na obiad. Tradycyjnie podawano ryż z kurczakiem, który serwowano w parterze, bez sztućców – i, jak nalegał właściciel – dla gościa z tak daleka - na koszt firmy. Gest ten wspaniale wpisuje się w małe, dobre rzeczy, których Szymek doświadcza podczas tej podróży, a które z wielką przyjemnością wspominam tu, chcąc pokazać to, co wiele razy sam mi podkreślał wspominając dotychczasowe podróże. A mianowicie - nie warto wierzyć stereotypom, warto przekonać się samemu i dopiero w ten sposób wyrobić sobie zdanie, zarówno na temat napotykanych ludzi jak i sytuacji, jakich dzięki nim się doświadcza.

DZIEN-26-PUSTYNIA-8.jpg

Jako, że na pustyni trudno szukać hoteli i hosteli Szymon zdany był na siebie i na namiot, który wozi z sobą właśnie na taką okazję. Rozbił go w miejscu wskazanym przez aplikację, jakiej używa.

DZIEN-26-PUSTYNIA-9.jpg

Co myśli człowiek, gdy wokół niego minimum bodźców, w uszach szum silnika a przed sobą tylko równiny i piach?

Co myśli, gdy wyłącza silnik motocykla i wtapia się w czarną jak smoła ciszę pustynnej nocy?

Zapytamy Szymona po jego powrocie. Może zechce się z nami podzielić tymi swoistymi rekolekcjami.

DZIEN-26-PUSTYNIA-10.jpg

Dziś, w przededniu spełnienia marzenia oddaję głos Szymkowi, z którym mam wielką przyjemność współpracować tworząc dla Was ten dziennik.

Szymon:
"Na aplikacji iOverlander znalazłem miejsce na nocleg w namiocie. Musiałem w całkowitej ciemności wjechać jakieś 500m wgłąb pustyni. Teraz myślę, że to było głupie i nieodpowiedzialne. Gdyby droga przez sypki piasek okazała się nieprzejezdna, utknąłbym tam do rana. Jednak udało mi się przejechać i znaleźć dogodne miejsce.
Przy świetle motocyklowej lampy i latarki czołowej szybko rozłożyłem namiot.
Piszę tego posta stojąc na środku pustyni w całkowitej ciemności i podziwiając miliony gwiazd na niebie.
To jest lepsze od najlepszego hotelu."

Tekst: Iza Janaczek
Foto: Szymek Bogdanowicz

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na