STOMIK MOŻE - Szymon - motocyklem przez Bliski Wschód - dzień 4. - Iran

Lut 202423

Dziennik podróży. Dziś IRAN. Wreszcie.
Z opóźnieniem spowodowanym złymi warunkami atmosferycznymi, w piątek 23 lutego Szymon przekroczył swoje dwie granice.
Tę tradycyjną i tę w głowie.

dzien-4-iran-1.jpg

Kiedy o tym rozmawialiśmy, mówił, że Iran jest dla niego bardzo ważny. Nie tylko jako punkt w drodze do celu – lecz jako dowód, że z depresją można walczyć. Że choć to drapieżny i człowiekożerny twór, można stawiać mu opór, o czym Szymon sam wspominał w bardzo emocjonalnym nagraniu, jakie na gorąco stworzył po przekroczeniu granicy. To ważne przesłanie - za zgodą Szymka umieściliśmy na naszym fundacyjnym instagramie.

To niesamowity zbieg okoliczności, że wjazd do dawnego państwa Persów opóźnił się i trafił akurat w ten ważny piątek – ważny, bo będący Ogólnopolskim Dniem Walki z Depresją.
Szymek powiedział kiedyś, że ruszenie w tę podróż uratowało go. Dało nowy cel. Pomogło wskazać sens, który teraz ukazuje się z każdym przejechanym kilometrem.
Wielu stomików niesie przez życie podwójne brzemię. Jednym dla wielu jest stomia, drugim – depresja, często będąca jej skutkiem.

dzien-4-iran-3.jpg
 
dzien-4-iran-2.jpg
 
 

Podróż Szymona – stomika zmagającego się z depresją to nie tylko przemierzanie kolejnych kilometrów. To nie tylko posuwanie się do celu. To przede wszystkim oswajanie się z myślą, że można i trzeba o siebie walczyć. Dla Szymka, paradoksalnie, sposobem na powrót z tej dalekiej podróży, w którą zabrała go depresja, był wyjazd w inną daleką podróż – tym razem – rzeczywistą.

Efekt? Dziś granica Armenii z Iranem – 1:0 dla Szymka :)

dzien-4-iran-4.jpg

Sama granica odbiega od tego, co może się nam wszystkim kojarzyć ze słowem "granica państwa".
Jak wspominał sam Szymon, granica Armenia-Iran nie przypomina typowej uporządkowanej granicy, jaką wielu z nas zna – także z własnych podróży.
Na granicy dzielącej oba te państwa było jak na gwarnym targu. Hałas, chaos, zamieszanie i, niestety, nie zawsze miła atmosfera. Przez brak automatyzacji i szeroko pojętej cyfryzacji, wszystkie zapisy dotyczące podróżnych dokonywane są tam odręcznie – w specjalnym zeszycie. A taki hand made trwa i trwa i trwa...

Na irańskiej granicy samotny motocyklista budził zdumienie. Jednak jeszcze większe zdziwienie budziło to, co przewoził. Straż graniczna była mocno zainteresowana stomijnymi woreczkami, zastanawiając się, czy nie mają one związku z czymś nielegalnym. Na szczęście zdolności mediacyjne Szymona, a także dostęp do internetu sprawiły, że i Szymon, jego sprzęt stomijny, a także – Omir zostali wpuszczeni na teren Iranu.

dzien-4-iran-5.jpg

Iran - zamiast rejestru komputerowego – tradycyjny zeszyt i tradycyjny ręczny wpis.
Zamiast kantoru wymiany walut – gość z biurem w aucie. Według relacji Szymona tuż po przekroczeniu granicy, gdy zaczął rozglądać się, gdzie by tu wymienić pieniądze, trafił na hmmm... urzędnika z mobilnym biurem. Dobra, nie wiemy, czy to było biuro, ale faktem jest, że właśnie u tego człowieka Szymon kupił irańską walutę, którą gość ów trzymał w bagażniku swego wozu.

Pieniądze irańskie to trochę stan umysłu. Jako, że w kraju tym nie przeprowadzono denominacji – jego mieszkańcy nadal kolekcjonują zera na banknotach. Nikogo nie dziwi więc specjalnie Iranczyk kupujący wodę i chleb i płacący plikiem banknotów.

dzien-4-iran-9.jpg

Szymon – płacąc za hotel wydał całe szalone 20.000.000 riali. Brzmi przemocarnie, prawda? Jednak, brzmi tak, dopóki nie przeliczy się tej zawrotnej kwoty na dolary – 20.000.000 riali to 40 dolarów. Tylko i li.
W obsłudze portfela gubią się prawie wszyscy turyści (choć słowo "portfel" nie bardzo pasuje do sporego woreczka, który jest potrzebny, by schować sto dolarów wymienionych na riale).

dzien-4-iran-7.jpg

Warto też dodać, że przelicznik tych zawrotnych wartości na coś łatwiejszego do ogarnięcia, bywa dość uznaniowy i tylko luźno związany z realiami – zwłaszcza na targach i straganach.

Kwestia noclegu – jak to w przypadku Szymka bywa – załatwiona została błyskawicznie. Szahram, kierowca, którego Szymon poznał na stacji paliw, zaproponował mu nocleg i gościnę. Pomógł także ogarnąć temat ubezpieczenia oraz znaleźć punkt, gdzie można było kupić kartę SIM z internetem.

dzien-4-iran-8.jpg

Gościnność Irańczyków jest legendarna, jak powtarzają na forach podróżni, którzy jej doświadczyli.
Jako, że piątek był dniem świątecznym, na kolacji, na którą zaprosił Szymona Szahram, było kilku innych mężczyzn. Był też najpopularniejszy napój serwowany na Bliskim Wschodzie – czyli herbata, a także lokalne potrawy. I wszystko to serwowane elegancko - w parterze.
Jak wspominał Szymon, konsumpcja kolacji podanej w ten sposób to fantastyczne doznanie, choć nogi drętwiały od tak długiego siedzenia na podłodze bez wcześniejszego treningu.

dzien-4-iran-10.jpg

Dziś okazało się, że pobyt w Tabriz, do którego dotarł Szymek – nieco się przedłuży. Powodem był wyciek oleju z przedniego zawieszenia. Motocykl wymaga serwisu. Serwis dopiero w poniedziałek. Weekend w Tabriz zapowiadał się stacjonarnie.

Tekst Iza Janaczek
Foto Szymek Bogdanowicz

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na