08 Grudzień 2024
28-11-2023 przez Iza Janaczek
Niech odda kupon rabatowy ten, kto nie lubi promocji, obniżek cen i okazji ;)
Zwłaszcza my, kobietki lubimy je pasjami i trzeba przyznać, że mamy do nich nosa, jak nikt inny. Kiedy pojawia się gorszy dzień, chandra, nerw na cały świat, wielu nam włącza się "sale-radar".
Wytrawnym "łowczyniom okazji" nie trzeba nawet wielkiej akcji w stylu Black Friday ;)
My i bez tego wiemy: gdzie, wiemy: kiedy i wiemy: jak... wytłumaczyć sobie i partnerowi, że może to i nie była jakaś taka znowu super wielka okazja ale, i tak wyszło taniej niż sesja u terapeuty :)
Z zakupami tak już jest – cieszą. Okazja owszem, dodaje im smaczku, ale my kobietki wiemy, że cel uświęca (a raczej poświęca) środki, gdy poczujemy, że czegoś absolutnie potrzebujemy.
To oczywiście żarcik z kolejnego stereotypu, według którego, my kobiety kolektywnie wszystkie jesteśmy uzależnione od zakupów. Otóż - nie jesteśmy. Co najwyżej – bywamy, ale i tak każdy taki "zakupowy napad absolutnej konieczności wydania kasy" możemy spokojnie (zwłaszcza sobie) wytłumaczyć :)
"Wyprzedaże" to nie tylko okazje materialne. Stomia to też "okazja", choć dla niezrozumiała i nieakceptowalna //foto pixabay
A pozostając w temacie zakupowym i bonusowym. Przeglądając internetowe szuflady z różnościami trafiłam na filozoficzne pytanie, które od kilku dni dźwięczy mi z tyłu głowy wieloma możliwymi opcjami.
Ponoć w tym życiu to nie ma nic za darmo i wszystko co mamy, to sobie sami wypracowaliśmy, albo otrzymaliśmy, ale barterowo - w żadnym razie nie za darmo.
Bo w życiu to nic za darmo. Tak przynamniej głosi stereotyp. A co, jeśli się jednak mylą ci, którzy mu wierzą?
Pytanie, jakie znalazłam w internetowej szufladzie z różnościami brzmiało – gdybyś dziś musiał oddać wszystko, co dostałeś od życia za darmo, i mógł zostawić sobie tylko 1 darmową rzecz – co by to było?
Pomyślmy....
Oddać
Wszystko
Otrzymane za darmo.
Jedno pytanie a w nim aż trzy szokujące rzeczy.
Po pierwsze – ale jak to oddać?
Po drugie - jakie "za darmo"? Nic nie kojarzę...
I po trzecie: a dlaczego tylko 1? :)
stomia to bonus czy problem? Wszystko zależy od interpretacji // foto pixabay
Jeśli jednak człowiek się zastanowi, ale tak serio i naprawdę, okaże się, że w sumie to pytanie nie jest z gatunku pytań bez sensu. Ono ma sens. Nawet ogromny, tylko mało kto się nad nim dziś pochyla. Stwierdziłam, że ja w sumie akurat mogę i spróbuję. I przyznam, że ta chwila myślenia o rzeczach innych niż z definicji ważnych i ważniejszych - była jedną z najmilszych tego dnia. Polecam więc do kawy, herbaty albo do autobusu – zamiast książki.
Dziś to trzeba konkretnie i do rzeczy. Czas to pieniądz i nie ma co marnować - jednego i drugiego. Jednak – z drugiej strony, ciut filozoficznego gdybania jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Zwłaszcza, że od niego otwiera się trzecie oko, o którym dawno zapomnieliśmy, że je w ogóle mamy. A mamy i ma się ono dobrze, tylko za często, za mocno i na zbyt długo przysypia.
Tak czy owak "za darmo" to wyrażenie pułapka. Gdy występuje w tematach handlowych zawsze włącza czerwoną lampkę, a już na pewno – powinno.
"Kup sukienkę i dobierz torebkę a otrzymasz prezent - niespodziankę". Taak, te niespodzianki są najfajniejsze. W wyniki takiej kuszącej niespodzianki sama stałam się posiadaczką wielce odlotowej frotki do włosów w kolorze czarnym i plastikowego breloka z kotkiem, któremu ogon odpadł jeszcze w transporcie i smutno leżał na dnie pudełka z tym, co przyjechało.
Zdecydowanie, przy takich mocno nadwyrężonych okazjach, słowo "bonus", "za darmo" albo "gratis" nie do końca i nie wszystkim kojarzy się dobrze. Może temu nie zastanawiamy się głębiej, że to słowo nie zawsze oznacza coś zbędnego i nieistotnego, i że tylko my ludzie, myślimy, że "okazja" to sprytny pomysł na ogarnianie tego świata.
paradoks życia? Zdrowie. Otrzymane za darmo. Do końca - bezcenne, a jednak - drogie w utrzymaniu //fot pixabay
Jakie to szczęście, że dzisiejsze filozoficzne pytanie z szuflady internetu nie dotyczy stricte dóbr materialnych.
A czego tak zasadniczo dotyczy? Ano, tego, co bierzemy za pewnik. I za coś co mamy, bo zawsze mieliśmy. Za coś tak oczywistego, że nie zaprzątamy sobie tym nawet głowy. I teraz, w obliczu bezpośredniego pytania, odkurzamy w sobie te rzeczy. I okazuje się, że faktycznie je mamy. I faktycznie - absolutnie za darmo. I jak tak przeglądamy i przymierzamy wszystko na nowo, to okazuje się, że trochę się ich jednak nazbierało. I zasadniczo - wszystkie pasują, choć leżą zapomniane w szafie, a my chodzimy wciąż w tym samym.
Bo fakt, w naszym osobistym (nierzadko błędnym) mniemaniu, pasuje nam coraz mniej. Jedne rzeczy są nam obojętne, kolejne nam totalnie spowszedniały, a na jeszcze inne - narzekamy. Ale nie z niewdzięczności - raczej z rozpędu, przyzwyczajenia i braku porównania, jak z tymi bonusami od losu wygląda u innych.
Co to za rzeczy? U każdego co innego, ale głównie to tematy z gatunku tych nienamacalnych ale odczuwalnych, w przypadku nagłego lub uporczywego braku:
- zdrowie, dobra przemiana materii, odporność psychiczna.
- wypróbowani przyjaciele wokół.
- mieszkanie lub dom w naszej szerokości geograficznej, i abstrahując tu zupełnie od panującego klimatu politycznego – .w naszym klimacie czyli - bez trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów, tornad i błotnych lawin.
- możliwość zdobywania wiedzy bez względu na płeć.
- intuicja i żyłka do interesów
- poczucie humoru
- dostęp do bieżącej wody
- stomia i inne operacje poprawiające jakość życia i w ogóle – je przedłużające..
No właśnie - stomia. Choć wielu nie widzi w tym żadnego darmowego daru od losu, stomia choć bywa przekleństwem to jest realnym przedłużeniem życia. Czy ono jest jakościowe i dobre – to już inna sprawa. Niemniej – stomia to most łączący dwa brzegi. Jest odzyskanym życiem – darowanym od losu. I to zupełnie za darmo.
do stomii mentalnie każdy musi dorosnąć. Nie da się jej polubić tak "na pstryk". Najpierw trzeba ją zrozumieć // foto pixabay
Zatem wracając do pytania z szuflady... Gdybyśmy mogli zostawić sobie tylko jedną, jedyną rzecz z tych za darmo, na które nie zwracamy uwagi zajęci pędzeniem za kolejnymi – która by to była?
Wielu powie: - to proste – WYBIERAM ZDROWIE.
To wybór oczywisty ale – trudno o nie dbać, bez innych bonusów. Bez dostępu do medycyny, wody, nauki i mieszkając w miejscu aktywnym sejsmicznie.
Ktoś powie: edukacja – ale i tu będzie niełatwo. Bez zdrowia, dostępu do dobrych warunków mieszkaniowych, wody i odporności psychicznej, to "operacja Syzyf"
Odporność psychiczna – będzie wisieć na włosku, bez poczucia bezpieczeństwa, właściwych warunków mieszkaniowych, dostępu do bieżącej wody i pomocy medycznej.
W sumie, żaden wybór – nie utrzyma swojej pozycji, bez pozostałych życiowych bonusów. Wiemy to oczywiście, ale – bardzo rzadko pamiętamy, by o tym pamiętać i – doceniać.
Prawda, że ta krótka szarada otwiera trzecie oko? I ćwiczy myślenie, często to abstrakcyjne, wykraczające poza codzienny grafik ;)
A najsmutniejsze jest to, że my to wszystko już kiedyś wiedzieliśmy, ba! Nawet praktykowaliśmy.
Bardzo się dziś cieszę się, że pytanie z szuflady internetu było czysto hipotetyczne. To daje czas i szansę, by się porządnie zastanowić... Nie tyle nad samym wyborem, co nad tym, jak to zrobić, by nigdy nie musieć go dokonywać.
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
foto pixabay
Napisz komentarz