MIKOLAJ (6).jpg

Mikołajki, czy dzień świętego Mikołaja? Gdzie haczyk?

  06-12-2024 przez Iza Janaczek

Grudzień to czas, który się lubi albo i nie. W ciągu roku kilka jest takich momentów - świąt, co do których wielu ma kłopot z utrzymaniem neutralności.
Wszystko to przez stereotypy i odgórnie narzucony etos – tok myślenia sączący, nie, nie sączący – lejący się strumieniem z głośników w hipermarketach, z radia, z telewizji i z internetu. Social media pełne są cukierkowych, lukrowanych postów pełnych wyreżyserowanego piękna trzymającego się tylko i wyłącznie w ramkach wykadrowanej fotki, bo to, co za nią, nie nadaje się często do publikacji i pokazania światu.

Eleganckie outfity, ciepłe kolory podciągnięte na suwaczkach programów graficznych, ładne ubranka nawet podczas klejenia pierogów i „bitwy mącznym pyłem”. 

I bardzo pięknie, że dbamy o to, by wyjątkowe chwile miały wyjątkową oprawę, ale na wszystkich Mikołajów świata – nie róbmy z tego trzeciorzędnego komedii.

MIKOLAJ (4).jpg

foto pixabay


Reklamy, a za nimi co bardziej gorliwi celebryci czerpiący korzyści z powtarzania tych rewelacji, wmawiają nam, że Dzień Świętego Mikołaja tylko wtedy jest piękny i niezapomniany, gdy swoim bliskim kupimy drogi telefon, perfumy, torebkę czy biżuterię wiadomej marki, sprowadzając tym samym Dzień Świętego Mikołaja do komercyjnych mikołajek. Co to za różnica, skoro, jak pamiętają już naprawdę nieliczni (i pamięć ta kończy się na naszym pokoleniu), Mikołaj, ten najpierwszy, też roznosił prezenty, więc, idąc tym tokiem, jest tak samo, jak kiedyś, tylko bardziej na bogato, bo jeszcze z szeleszczącym papierkiem i pozytywką?
No i teoretycznie tak jest. Ale różnica między zamysłem pierwszego darczyńcy a tym, co oferują dzisiejsze media, jest mniej więcej taka jak różnica między świeżo wykonaną lasagną, jedzoną na Piazza Navona z widokiem na fontannę Czterech Rzek, a tą kupioną w wiadomym dyskoncie, w dniu włoskim i na promocji – która gotowa jest do spożycia, po odgrzaniu w mikrofalówce.

Jaka to różnica? I tu, i tu czegoś brakuje.


MIKOLAJ (2).jpg

foto pixabay

 

Mikołajki to komercyjny zawrót głowy. To stres, że człowiek nie dorównuje tegorocznym standardom i trendom. I że trzeba będzie nadszarpnąć budżet, by nie wyjść na sknerę lub, o zgrozo - na człowieka pragmatycznego choć wciąż staromodnie romantycznego. Co to oznacza w praktyce? W praktyce, pragmatyczny romantyk to człowiek, który zamiast torebki z logo albo wypasionego zestawu biżuterii kupi niedrogi, mało markowy drobiazg. Zapakuje go w czułość i czas, który tego wieczoru poświęci swoim bliskim i będzie celebrował Dzień świętego Mikołaja obecnością, uważnością i wspólnym patrzeniem w jednym kierunku, jakim zdecydowanie nie będą social media.

MIKOLAJ (3).jpg
foto pixabay


Miałam okazję spędzać ten dzień w różnych miejscach i mentalnych przestrzeniach. I na własne oczy widziałam tę wielką różnicę, jaka pojawia się między Dniem Świętego Mikołaja a mikołajkami. W zabieganej Polsce i innych europejskich krajach postawiono zdecydowanie na ilość. Jest więc głośno, nachalnie, mrugająco i nie do przeoczenia. Na Półwyspie Arabskim – kompetentnie i jakościowo, w sklepach wszystko i do syta, nic tylko brać i celebrować w cichym domu. W Azji, na Sri Lance – zwyczajnie. Dzień jak co dzień, skupiony na codziennych obowiązkach. I choć tu i ówdzie można zobaczyć przebranego w czerwony strój statystę, fakt ten nie niesie z sobą tak wielkiego szumu, jak w Europie.który w swej wielkiej radości nie dostrzega tych, którzy cieszą się mniej, lub nie cieszą wcale

MIKOLAJ (5).jpg

foto pixabay

 

Czy głośne świętowanie i głośne cieszenie się w mediach jest złe? Nie, w żadnym wypadku. Myślę sobie jednak, że warto właściwie przedstawiać jego etapy. Bez wywierania presji w temacie tego, jakie prezenty w tym roku koniecznie trzeba dać, by być modnym i na czasie, bez nienaturalnych obrazków (mączna bitwa w wieczorowych outfitach) i sugestywnych obrazów, jak powinno się spędzać ten wieczór – czyli w gronie bliskich, w pasujących do siebie ciuchach, z przyklejonymi do twarzy zdziwionymi uśmiechami i z najlepszą kawą w dłoni…

Osobiście wolę wieczór prawdziwych emocji, bez pozowania do zdjęć dla lajków w social mediach. Wieczór pełen wzajemnej uwagi, uśmiechów i rozmów. Z prezentami nie tyle w trendach lecz tymi, które naprawdę będą cieszyć i być może przy kawie, choć nie tak prestiżowo podanej, jak sugerują reklamy. I myślę sobie, że jeśli takich priorytetów nauczymy swoje dzieci, być może przestaniemy być tak bardzo zmęczeni tą całą „magią”.

Ho, ho , ho, dobrzy Ludzie ;)

MIKOLAJ (7).jpg

foto pixabay

Napisz komentarz
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Napisz odpowiedź
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na