20 Grudzień 2024
14-01-2024 przez Iza Janaczek
Niedawno miałam wielką przyjemność obserwować, jak potrafią bawić się Irlandczycy. Ja, człowiek z kraju, gdzie nie nadużywa się uśmiechu i oszczędnie gospodaruje życzliwością, zaliczyłam niemały szok kulturowo-obyczajowy, widząc, że wystarczy parę godzin lotu, by znaleźć się w zupełnie innej sferze mentalnej.
Czy sekret dobrego humoru i otwartości Irlandczyków to kwestia zielonego koloru, czy raczej Guinnessa? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Niemniej fakt pozostaje faktem. Oni się do siebie uśmiechają. I co szczególnie może szokować mieszkańca kraju nad Wisłą - uśmiechają się także do obcych. Pytają ich, czy się nie zgubili, czy nie potrzebują pomocy w ogarnianiu kupna biletu na tramwaj, albo czy im zrobić pamiątkowe zdjęcie, bo jak tak patrzą, to te sekfie to jednak nie do końca dają radę.
Im dłużej obserwowałam ten nowy stan rzeczy, tym bardziej chciałam zrozumieć – w czym tkwi jego sekret.
foto pixabay
I wymyśliłam.
To nie piwo i nie wszędobylski kolor zielony, będący jednym z symboli Irlandii. To kwestia podejścia do życia. Ni mniej, ni więcej, Irlandczycy podchodzą do życia z większym spokojem i dystansem, bez rozdzierania szat. Mają swoją rutynę, puby, narodowe piwko i tańce przy muzyce na żywo. Spotykają się w realu i wspólnie celebrują. I święta, i zwykłe dni.
Dawno temu oglądając "Titanica" Jamesa Camerona, zastanawiałam się, czy scena, w której widać bawiących się żywiołowo Irlandczyków, do których dołączają Jack, młody, ubogi artysta i Rose - pewna panna z wyższych sfer, mogła oddawać rzeczywistość, czy była tylko fikcją. Dziś, patrząc jak bawią się obecni Irlandczycy, myślę sobie, że tamta scena prawie na pewno czerpała z prawdziwej filozofii życia tej nacji.
I obserwując tych zakręconych w tańcu ludzi, śmiejących się całą twarzą, żywo rozmawiających ze sobą i śpiewających nie tylko rzewne irlandzkie piosenki, ale i międzynarodowe szlagiery, pomyślałam sobie, że chciałabym nauczyć się takiego luzu i takiego postrzegania świata.
Czy to trudne? To zależy od podejścia. Ale zdecydowanie łatwiej przyswaja się wszelką wiedzę, będąc ciut odprężonym i zrelaksowanym. Nic prostszego, prawda?
Noooo, nie do końca, jak się okazuje.
Bo tak naprawdę – to co nas odpręża? Ale tak na full i bez reszty? Czy jest jeszcze coś takiego, co naprawdę i na dłużej potrafi nas zresetować i odciągnąć nasze myśli od ciągłego pędu za kolejnym króliczkiem?
Kiedy sama sobie zadałam to pytanie, wydawało się dość proste. No bo, co to za trudność? Każdy wie, co sprawia mu przyjemność. To spacer z psem, winko wieczorkiem, dobra książka, malowanie, haftowanie, zumba, kawa z przyjaciółką i kąpiel w domowym spa. No i super, ale – czy próbowaliście się tej przyjemności oddać, odkładając telefon na dłużej niż pół godziny i nie sprawdzając maila z pracy, czy messengera, bo jak zwykle czekacie na ważną wiadomość? Jeśli nie, to znaczy, że to odprężenie iluzoryczne i daleko nam do Irlandczyków ;)
Ale to wszystko można wypracować, zdecydowanie można, skoro inni dali radę. A może dali, bo nie byli stomikami? Hmmm...
No właśnie... Jaką rolę odgrywa tu stomia, że zapytam, będąc bezpośrednio tematem zainteresowaną? I czy w ogóle odgrywa? Odgrywa. Sporą i nieoczywistą, bo z jednej strony pomaga zrozumieć, że życie warto przeżyć, a nie tylko "jakoś przebyć", a z drugiej – właśnie w takim jego pozytywnym pojmowaniu przeszkadza najbardziej, jak tylko się da.
Tak jak trudno wyluzować, tak trudno zaakceptować, że wyluzować można. Zwłaszcza pomimo przeciwności losu. A stomia jest przeciwnością losu.
I nie ma co jej na siłe upiększać, ubarwiać i zaklinać rzeczywistości, by stała się ładniejsza na pokazywanym ludziom obrazku naszej spokojnej, wyluzowanej twarzy. Twarzy, w której wszystko pięknie się komponuje i wygląda. Z jednym wyjątkiem, który dostrzegają tylko co uważniejsi - widoczny na niej uprzejmy uśmiech już zupełnie nie sięga oczu. Takie ciągłe pilnowanie się jest w stanie zmęczyć nawet najwytrwalszego twardziela. I to nie tak, że my mamy gorzej, bo stomia, bo problemy, a inni żyją normalnie. Pojęcie normalności jest bardzo płynne i dla każdego oznacza co innego.
By wyluzować i w tej nowej życiowej sytuacji się odprężyć, trzeba ją sobie zwyczajnie poukładać. Wyjść z roli ofiary, przełknąć poczucie krzywdy i zagospodarować okoliczności, jakie się ma do dyspozycji. A to znaczy, że trzeba spróbować wybaczyć sobie chorobę, słabość lub stomię.
Takie podejście dotyczy w zasadzie każdego trudnego tematu, nie tylko stomii i każdego człowieka, nie tylko Polaka. Choć trudno zaprzeczyć, że my Polacy mamy z tym tematem pod górkę. Trochę temu, że zbyt mocno uwierzyliśmy w przyklejane nam łatki. Staliśmy się więc ponurzy, pesymistyczni i oszczędni w radość. Według niektórych to się ponoć nazywa "dorosłość", choć ja uważam, że bardziej pasuje tu słowo "samoobrona". I o ile problemy, choroby czy też stomia dotyka nie tylko Polaków, nam jednak trudniej, już choćby tylko z powodu życiowej filozofii, widzącej szklankę z reguły do połowy pustą.
Wychodzę z założenia, że jeśli sama nie umiem, podpatruję tych, którzy zdecydowanie na tym polu dają radę. I próbuję naśladować. Zwłaszcza, że uśmiech i radość życia są niebywale zaraźliwe, jeśli tylko człowiek się na te wartości nie odczula systematycznie i systemowo.
No bo... Co może się stać, gdy zaczniemy się do świata uśmiechać? Dostaniemy wysypki?
Z tą Irlandią to była tylko metafora :) Nie, nie trzeba wyjeżdżać, by odkryć radość życia, choć co prawda, w jej naturalnym środowisku, czyli wśród ludzi, którzy ją praktykują, łatwiej tę radość złapać i sobie zaimplementować.
Kładę się dziś spać, kołysana irlandzką rzewną nutką i pytaniem - co mnie tak naprawdę odpręża? Kiedyś, całymi latami nie mogłam się odprężyć, bo choroba, bo szpitale, bo niepewność kolejnego dnia. Dziś – mając stomię, nie mam już wymówki, by nadal tak myśleć. I myślę sobie, że teraz, w tym nowym, innym życiu, odpręża mnie pewność, że to, co zostawiłam za sobą, naprawdę zostawiłam za sobą. Pilnuje tego woreczek, który, choć bywa wkurzający, jak to, co zakrywa, daje mi poczucie, że znów mogę się tak naprawdę odprężyć.
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
Napisz komentarz