08 Grudzień 2024
01-02-2024 przez Iza Janaczek
Z cyklu rady nie do odrzucenia: "MYŚL POZYTYWNIE – zobaczysz, że od razu poczujesz różnicę"...
Tak..
Cudnie brzmi, prawda?.
Z tym, że usłyszawszy ją, najpierw najprawdopodobniej poczujesz niedowierzanie, potem wkurzenie, a na końcu rozczarowanie i zniechęcenie, że tak naprawdę, znów jesteś sam...
foto unsplash
A teraz spojrzenie z drugiej strony. Dajesz taką radę i czujesz zniecierpliwienie, że ktoś nie chciał spróbować, choć to takie proste...
Bez dwóch zdań, rada to zacna, niemniej próba jej zaaplikowania komuś niemal siłą, jako jedyną opcję, bez przygotowania gruntu pod zmiany, powoduje więcej szkód niż pożytku.
Myślenie pozytywne jest ważne. To najważniejsza rzecz, by w ogóle ruszyć do przodu. I to jest fakt. Jednak – należy wiedzieć, kiedy jest czas, by takową radę wystosować.
Nie każmy wszak biegać komuś, kto nie umie chodzić, ani układać haiku człowiekowi, nie mającemu pojęcia o języku japońskim – i to nie tylko w poezji, lecz w ogóle.
W obu przypadkach trzeba przygotować przestrzeń, by ruszyć do przodu z dobrym efektem.
Niby proste, a jednak nie.
Zabiegani, wciąż w niedoczasie, nie mając chwili dla siebie, także innych, traktujemy z podobnym zniecierpliwieniem, skrótami myślowymi i komendami. Choć jesteśmy święcie przekonani, że to rady.
Użyte nie w porę hasło "myśl pozytywnie" to powiedzonko-siostra innej złotej myśli, a mianowicie: "ogarnij się".
Występują zarówno solo, jak i w komplecie. Wtedy brzmią tak: "ogarnij się i myśl pozytywnie".
Prawda, że całkiem zgrabny zwrot? Taki "wszystko mający"... A jaki przy okazji i za jednym zamachem - niefunkcjonalny?
Czy jest coś bardziej bezdusznego niż "kazać się ogarnąć" człowiekowi, który właśnie pożegnał żonę, z którą przeżył dobre, spokojne, harmonijne 30 lat swojego życia? Albo "zalecić pozytywne myślenie" dwudziestoletniemu studentowi, który w wyniku wypadku, na całe życie "nabawił się stomii"?
A może "ogarnąć się i myśleć pozytywnie" ma człowiek, który przez chorobę Crohna praktycznie żyje w toalecie? W ciągłym bólu i upokorzeniu, bo by móc wyjść z domu, ubiera pieluchomajtki, choć ma 32 lata i ponoć jest przystojny i, gdyby tylko chciał, codziennie mógłby umawiać się na randki?
Codziennie gdzieś komuś na świecie z jakiegoś powodu na głowę wali się niebo.
foto unsplash
I wierzcie mi, ostatnią rzeczą, jakiej by sobie taki człowiek życzył, jest to, by ktoś - stojąc gdzieś obok, wygłaszał kompletnie odklejone w takiej chwili teksty, zamiast pomóc potrzymać ten cholerny nieboskłon, bądź, choć nie przeszkadzać.
Z resztą, jeśli nie wierzycie – po prostu postawcie się w roli takiego współczesnego Atlasa... Atlas to gość z odległej przeszłości. Mityczny Tytan, który za karę, że przeciwstawił się Zeusowi, musiał po wsze czasy dźwigać na swoich barkach nieboskłon. Do dziś jest on symbolem siły fizycznej i siły ducha.
Zdarza się częściej niż powinno, że i my, dźwigamy nadludzki ciężar. Trzymamy go nad głową, na wyciągniętych ramionach, bez wytchnienia, bez chwili pauzy i być może – także bez nadziei, że coś się zmieni.
Nierzadko – rzeczywiście coś miałoby szansę się zmienić, gdyby tylko człowiek dźwigający nad swoją głową własny kawał nieba, całej uwagi nie skupiał tylko na tym, by on nie runął.
Wierzcie mi, to nieludzki wysiłek. Cała uwaga człowieka przytrzymującego swoje niebo nad swoją głową skupiona jest bowiem na tym, by nie stracić z oczu tego, czego trzeba pilnować, a widząc bezsens tej misji - nie załamać się, nie skulić ramion, nie spuścić zmęczonej głowy i nie ugiąć przesilonych nóg.
Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, że to wy stoicie w rozkroku, trzymając nad własną umęczoną głową własny ciężki kawał nieba. Trzymacie cały ten ciężar na barkach, usiłując odeprzeć go gołymi rękami i myślicie – nie dam dłużej rady, nie mam sił, nogi mi drżą, ręce omdlewają... Boże, jakbym chciał/a choć na moment odpocząć... Niech mi ktoś pomoże...
I nagle, w chwili wielkiej mobilizacji wszelkich pozostałych wam sił, w chwili, gdy mierzycie się z nadludzkim ciężarem i zwątpieniem, czy to ma w ogóle sens, słyszycie:
"Musisz myśleć pozytywnie".
Bum.
Runęło.
foto unsplash
Myślenie pozytywne jest ważne, ale należy je hodować jak delikatną roślinkę. Zasiać ziarenko i podlewać dobrymi myślami. Nikt nie sadzi dorosłego drzewa oczekując, że przyjmie się do gruntu. Dlatego sadzimy lub siejemy ziarna bądź sadzonki...
Myślenie pozytywne to wielka praca nad sobą. Bez względu na to, czy tworzymy je we własnej głowie, czy tylko i aż współtworzymy, chcąc pomóc innym dźwigać ich niebo.
Ponoć myślenia pozytywnego można się nauczyć, często nawet nieświadomie. I to prawda.
Najważniejsze to wybrać właściwe ziarenko i czule je pielęgnować. Z czasem wyrośnie z niego wspaniałe drzewo, którego ramiona z łatwością będą w stanie utrzymać nieboskłon wysoko nad naszymi głowami.
Więc gdy widzicie kogoś kto ledwo stoi, bo przygniata go ciężar, ponad jego siły, nie gadajcie mu o tym, że trzeba wziąć temat na klatę (-wszak bierze), że jakoś to będzie
(-nie będzie – sprawdził) i że ma myśleć pozytywnie. Gdy widzicie takiego człowieka zapytajcie, jak pomóc, bądź po prostu, potrzymajcie ten ciężar razem z nim.
Tak po prostu.
Bez zbędnych słów, tworząc tę przestrzeń, w której człowiek dźwigający nad własnym czołem własny kawał ciężkiego nieba może zacząć myśleć pozytywnie.
A jak może brzmieć taka pozytywna myśl? Pierwsza od czasu wielu złych, smutnych myśli? NIE JESTEM SAM/A, TERAZ DAM RADĘ.
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
foto unsplash
Napisz komentarz