20 Grudzień 2024
30-10-2023 przez Iza Janaczek
Obyś żył w ciekawych czasach – mówi stare chińskie przysłowie. I patrząc na czasy, w których żyjemy, nie jestem pewna, czy to groźba, obietnica czy trudna i wymagająca lekcja.
Bo żyjemy w ciekawych czasach. W to chyba nie wątpi nikt. Ciekawych i pełnych kontrastów.
Dzisiejsze czasy to samotność mimo tysięcy znajomych w sieci, brak rozmów, mimo kilku, nawet kilkunastu aktywnych dymków czatów dziennie. Brak zrozumienia, mimo wielu serduszek i emotek. Zamiast chleba – igrzyska, zamiast twarzy – maski, zamiast spontanicznej improwizacji – autopilot.
Przyznam, że im więcej obserwuję, a trudno nie obserwować, skoro, my ludzie, bombardowani jesteśmy setką wiadomości dziennie, tym trudniej nadążyć. Za własnymi myślami też..
Bo posiadanie stomii nie powoduje totalnego niedosłuchu i niedowidzenia, na to co wokół, no, chyba, że się chce w społecznym znieczuleniu.
Ja nie chcę.
I z tego właśnie powodu mam problem z tolerancją, która każe dziś wybierać: cukierek czy świeczka?
To niewinne pytanie nurtuje mnie podobnie jak masa innych, które dziś (jeszcze) nie dzielą narodu.
- Dynia tylko w zupie,czy jako halloweenowa ozdoba?
- Do sprzątania dresy czy legginsy?
- Na małe wyjście sukienka czy spodnie?
- O stomii mówić? Czy raczej nie wypada?
- Współczuć czy krytykować?
- Wychylać się czy siedzieć cicho?
- Dzieci przytulać, czy lepiej w zimny wychów?
- Na kawę do teściów koszula czy t'shirt?
- Na deser: racuszek z jabłkami czy samo jabłko?
No właśnie - dla kogo smażone placuszki, a dla kogo tylko jabłuszko? Czy trzeba zabronić innym delektowania się smażonym daniem, tylko dlatego, że samemu się nie jada bo: niezdrowe, tłuste, smażone, i OMG! Na dokładkę - na mące?
A co, jeśli ktoś nie może jeść jabłek, choć przecież zdrowe? Życie pisze różne scenariusze, dla wielu ludzi, to co zdrowe, też bywa zakazane lub niewskazane i nierzadko surowe owoce powodują u nich złe samopoczucie, bądź w ogóle stan taki, że ratuje tylko szpital. Czy to czyni go gorszym?
A jeśli – przewrotnie zapytam, ktoś ma ochotę i na jabłko i na placuszek? Bo może, bo zmieści i - nie ma przeciwwskazań? Czy to czyni go gorszym?
Idąc tym tokiem...
Na uroczystą galę lepiej w stonowanym outficie zamiast w jeansach z dziurami na kolanach i gdzie indziej, a na ważnym obiedzie lepiej ze szklaneczki i to małymi łykami zamiast z gwinta po otwarciu butelki o framugę drzwi...
(Prawie) każdy wymaga, bo wypada w pewien bon ton ale... jeśli brak pewności bądź w ogóle wiedzy w tym temacie to - skąd to wiedzieć jeśli zamiast rozmowy, o tym co warto a co już mniej, stosuje się bezdyskusyjną listę zakazów i nakazów?....
Dlatego właśnie, przez te ciekawe czasy, które są udziałem nas wszystkich, mam problem z taką tolerancją, która każe wybierać: jabłko albo racuch. Cukierek albo świeczkę...
I z taką, która nie bierze pod uwagę, zdania innych, i nie szanuje wyborów innych, niż własne…
Mam problem z taką tolerancją, która nie rozumie, czym sama w sobie jest i jak wielkie ma znaczenie, gdy rośnie w dobro.
Bo tolerancja to otwarty umysł. To tworzenie furtek a nie zakazów… To akceptacja, nie dlatego, że coś się nam podoba ale właśnie POMIMO tego. Choć ta opcja wymaga często wyjścia z własnej bańki komfortu, wysłuchania racji drugiego człowieka i poszerzenia wiedzy własnej.
Celem życia jest szczęście, spokój ducha i psychiczny komfort.
Dla jednych oznacza to masę pieniędzy na koncie, dla innych mały domek w głuszy, z dala od ludzi, a dla jeszcze innych nomadowanie z plecakiem i biletem w jedną stronę…
Czy ci wybierający mały domek są gorsi od tych, którzy wolą kasę na koncie lub tylko plecak i tyle, co w kieszeni? Nie. Choć tym, którzy sądzą inaczej, trudno się z tym zgodzić.
Nie ma dzieci "gorszego Boga". Bez względu na to, Kim lub czym On dla każdego z nas jest.
Przecież tak naprawdę, dla wszystkich świeci słońce, i na wszystkich pada deszcz. Bez względu to nasze wybory i stan posiadania.
Z resztą - ta wielkość stanu posiadania jest niemierzalna, biorąc pod uwagę nie, dobra materialne a dla odmiany, przymioty ducha. A w takim wypadku, trudno ocenić rozmiar człowieczeństwa w człowieku, ze względu na to ile zjadł racuchów choć na co dzień woli jabłka lub ile zapalił świeczek....
Dlatego właśnie choć okazja za progiem – zupełnie bez okazji, życzmy sobie cudownego świętowania. Z halloweenową radością lub listopadową zadumą i tulonym w dłoni płomykiem świecy.
A może - z obiema opcjami?
Bez względu na wybór i tak dla wszystkich nas zaświeci znów słońce.
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
foto pixabay
Napisz komentarz