Las leczy – czyli o tym, czy jesteśmy bardziej światowi, czy bliżej nam mentalnie do lasu

Czasami miewamy się za światowców, częściej – za ludzi z miasta… Tymczasem liczne obserwacje i badania dowodzą, że naszym naturalnym środowiskiem jest – las…

To tam, wśród natury, spędziliśmy – jako gatunek najwięcej czasu. Żyliśmy w lasach, później w osadach – niedaleko lasu i na wsiach w otoczeniu natury.
Kolor zielony i szeroko pojęty temat przyrody, mamy gdzieś w głowie, w najgłębszych zakamarkach umysłu. W chwilach, gdy nam ciężko, gdy stres rozbija skalę i marzymy o tym, by uciec, pojawia się myśl o lesie, przestrzeni i przyrodzie. Kojarzymy ją z bezpieczeństwem, dobrem, pożywieniem i życiem.

Kiedy ewolucja i rewolucja – technologiczna, popchnęły świat naprzód ludzie częściej zaczęli wybierać miasta, jako miejsca lepsze do życia. Rokujące i dające cały wachlarz możliwości.
Z czasem, okazało się, że i owszem, pomagają się rozpędzić i nadają tempo, ale, poza przebodźcowaniem za mniejsze lub większe pieniądze, zmęczeniem i ogromnym stresem nie oferują nic z kategorii: zdrowie, szczęście i dobrostan głowy.

Do podobnych wniosków w latach 80-tych doszli Japończycy. Większości kojarzą się z pracą ponad siły, ogromnym zmęczeniem, stresem i depresją.
Ponoć wielu Japończyków zabijają często dwie rzeczy
– karoshi, czyli śmierć z przepracowania, choć przybiera formy różnych chorób,
– samobójstwa, czyli śmierć z przepracowania, choć przybiera formy różnych powodów. To oczywiście mocne uogólnienie. Niemniej, to właśnie praca bez możliwości odpoczynku i brak opcji, by to zmienić, bo kultura tego nie przewiduje jest dla Japończyków powodem depresji, niewłaściwej optyki i często krokiem do ostateczności.

By odmienić ten trend i nauczyć Japończyków odpoczynku w latach 80-tych wprowadzono program Shinrin-yoku. Pojęcie to w dosłownym znaczeniu oznacza: „spędzanie czasu wśród drzew”.
Naukowcy rekomendowali, że nie ma lepszego sposobu na relaks i powrót do harmonii, bo leśna terapia doskonale wpływa na nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Obniża ciśnienie, poprawia odporność i pomaga zredukować stres.

Już jeden dzień spędzony na łonie natury powoduje wzrost komórek NK (NK – natural killers, to komórki układu odpornościowego, które odnajdują i niszczą komórki rakowe i te, które zaatakował wirus).
Co warto podkreślić, udowodniono, że komórek tych nie przybywa gdy kontakt z przyrodą ograniczymy do spaceru po zakopiańskich Krupówkach i oglądania gór i rosnących na nich drzew z perspektywy deptaka lub kawiarnianego ogródka. 😉
To tak nie działa. Ponieważ, by rzeczywiście odczuć dobroczynne działanie drzew należy, jak to powiedzieli Japończycy, zanurzyć się w przyrodzie.

Stawka w tej życiowej grze jest wysoka, zważywszy na to, jak szeroki wachlarz pomocowy oferuje nam las. Podkreślić należy – zupełnie za darmo. By poczuć się lepiej wystarczy ponoć 20 minut dziennie zielonych kąpieli w lesie, parku i w polach, gdzie szumią drzewa. Wg Japończyków 2 godziny spaceru kilka razy w tygodniu dadzą podobny efekt.

A na czym efekt ów polega? Na zaufaniu naturze, która odpłaca tym, co najlepsze.
Spróbujmy ruszyć w plener, teraz, wiosną. Nie ograniczając się do jednego wyjścia, praktykujmy takie dbanie o siebie co najmniej raz, może nawet dwa razy w tygodniu, a szybko przekonamy się, że:

– zieleń pomaga odpocząć oczom zmęczonym smartfonem i komputerem (uwaga! działa, jeśli tylko patrzymy przed siebie i wokół, zamiast w smartfona, szukając zasięgu)
– poprawia samopoczucie i powoduje spadek ciśnienia krwi
– obniża poziom hormonu stresu
– koi nerwy i przywraca równowagę, utraconą w ciągu codziennego pędu
– redukuje gniew, niepokój i znużenie
– mimo fizycznego zmęczenia wędrówką – dodaje energii
– doskonale wpływa na sen
– wzmaga apetyt ale – dobrze też działa na sylwetkę
– wspomaga produkcję serotoniny – hormonu szczęścia. Wdychając aromat lasu czujemy się spokojniejsi i szczęśliwsi.

Coraz głośniej i coraz częściej mówi się, że w lesie można znaleźć siły do walki z depresją, że pomaga nie tylko farmakologia. Także natura ma wiele do zaoferowania w kwestii przywrócenia zdrowia i radości życia.

Oczywiście nie należy rezygnować ze zdobyczy technologii, terapie są dobre, leki pomagają. Warto jednak wspomóc te możliwości o kolejne cegiełki mocy.

I nie denerwujmy się, że nie działa od razu. Że nie odpręża, że ciśnienie nadal wysokie, a w głowie ledwo przejaśnienia a nie czysty błękit. Wg wieloletnich obserwacji Japończyków, łatwiej i szybciej relaksują się osoby spokojne, te impulsywne i energiczne, potrzebują więcej czasu.

Ponoć kiedyś wszystko było prostsze. To było zanim wprowadziliśmy technologię, która z definicji miała nam ułatwić i usprawnić życie, żebyśmy mieli czas się nim cieszyć. Jednak coś poszło nie tak i teraz szukamy sposobu, jak odpocząć od tych ułatwień i usprawnień.

Las poleca się o każdej porze roku, dnia i o każdej godzinie. Nie ocenia, nie pospiesza, nie wywiera presji. Jest i czeka. Na Ciebie też, drogi Czytelniku 🙂

Na zdjęciach do osobistych zachwytów i terapii własnej poleca się Beskid Śląski. Zawsze piękny i terapeutyczny a co najważniejsze – absolutnie dla każdego i w cenie, jakiej nie pobiją żadne dyskonty. To wszystko bowiem jest totalnie za darmo, a jak mawia mój znajomy student – jak za darmo, to uczciwa cena 🙂

Dzień dobry dobrzy Ludzie!

4 komentarze do “Las leczy – czyli o tym, czy jesteśmy bardziej światowi, czy bliżej nam mentalnie do lasu”

  1. Fakt, że coś w tym jest.
    Wyższy poziom, to pójść na taki spacer bez telefonu 😉
    Czego sobie i Wam życzę.

    Odpowiedz
    • Nikt nie powiedział, że będzie łatwo 🙁 ale, skoro praktyka czyni mistrza, wszystko przed nami 😉 Pozdrawiam cieplutko, dobrego dnia!🥰😘

      Odpowiedz
    • W punkt!
      Wyciszenie i oderwanie od codzienności może być zdecydowanie pełniejsze jeżeli przez ten wszak krótki spacerowy czas pobędziemy sami ze sobą, albo z bliską osobą bez dostępu do telefonu. I nie wmawiajmy sobie obłudnie, że ten telefon jest z nami tylko po to żeby zrobić nim fotkę!!! Fotki tez sobie darujmy. Skupmy się na byciu w zielonym 🙂 Działa!!!!!

      Odpowiedz
      • Mam wrażenie, że my ludzie trochę nie umiemy już być tak zupełnie sami z sobą… Nawet jeśli nie ma obok nas konkretnej osoby, jest ich całe mnóstwo wirtualnie – właśnie w telefonie 😉 Tak, masz rację… spacer bez wyciągania telefonu z kieszeni czy plecaka, to dziś prawdziwe wyzwanie – i to nie jest w żadnym wypadku żaden sarkazm. Czy warto spróbować? Oczywiście! Warto się zapomnieć, zwłaszcza, że zielony, cudny czerwiec kusi każdego dnia 🙂

        Odpowiedz

Dodaj komentarz