Lut 202218

Rok 2021 za nami. Rok równie trudny, jak poprzedni, choć dla wielu, na szczęście, inny. To kolejny rok w cieniu pandemii. Do wynikających z niej obostrzeń-my jako Fundacja Stomalife też musieliśmy się dostosować. W czerwcu 2020 udało nam się jeszcze zorganizować Weekend w Kampinosie, by potem prawie na rok naszą aktywność  przenieść wyłącznie do sieci. Bardzo tęskniliśmy za spotkaniami na żywo, z drugiej strony ciesząc się z możliwości kontaktowania się z Wami  za pomocą Internetu. Frekwencja na cotygodniowych wtorkowych Pogaduchach wskazywała, jak wielu osobom ten kontakt jest potrzebny i jak wiele te rozmowy na czacie nam dają. Właśnie kontakt on-  line sprawił, że poznawaliśmy się coraz bliżej, słysząc swój głos, widząc twarze. Latem udało nam się wskrzesić ideę spotkań przy kawie w wielu miastach w Polsce.

Co uświadomiły nam te spotkania z Wami-Kochane Torbacze i Ich Przyjaciele?

Otóż to, że nic nie zastąpi kontaktu na żywo, zwłaszcza wśród osób, które są sobie życzliwe, paradoksalnie…dobrze się znają, wiedzą o sobie całkiem sporo, łączą je podobne troski i radości.

Te wszystkie spostrzeżenia i zebrane w 2021 roku doświadczenia sprawiły, że zdecydowaliśmy się na zorganizowanie  andrzejkowego  Sabatu Czarownic i Czarowników w gościnnych progach  Pałacu w Kobylnikach  nad Jeziorem Gopło.

Chcielibyśmy wrócić na chwilę do tego listopadowego weekendu, który jak w soczewce skupił to, co naszym zdaniem dobre, potrzebne i pożądane w działalności każdej fundacji-w naszej oczywiście również.

Na andrzejkową zabawę zdecydowała się bardzo duża, bo ponad  50 – osobowa grupa stomików i ich przyjaciół. Jak wspominaliśmy wcześniej, dzięki różnym „kanałom komunikacyjnym” większość z nas dobrze się znała i witaliśmy się ze sobą, jak stęskniona rodzina.

Teraz jako organizatorzy głos chcielibyśmy oddać uczestnikom spotkania:

Co nas „uderzyło” od samego wejścia?

Piękno, które roztaczało się wokół i serdeczność, z jaką byliśmy witani. Piękny hol w starym pałacu ozdobiony był  cudownymi dekoracjami, których urodę  tylko w niewielkim stopniu mogą oddać fotografie. Weszliśmy po prostu do krainy magii, której nie powstydziłby się żaden teatr,  wyczarowanej rękoma organizatorów z Fundacji Stomalife. Manekiny w balowych sukniach, Wiedźmin, duchy w…każdym rozmiarze, lustra oplecione pajęczyną, to  naprawdę robiło kolosalne wrażenie.

„Sprawy meldunkowe” też były pełne magii. Ciasteczka „z duchami” i buteleczka cytrynówki dla każdego, wprowadziły taki klimat, że wszyscy od razu poczuli się przywitani, ugoszczeni i… zaopiekowani.

A potem?

Atrakcja goniła atrakcję. Wszystko przemyślane, dające radość, zabawę, a także chwilę wyciszenia, refleksji. A jeśli nawet spłynęła łza, to znaczy, że była ona potrzebna.

Zaczęliśmy od zabaw integracyjnych przygotowanych przez Terenię, które absolutnie spełniły swoją rolę. Na chwilę poczuliśmy się beztroskimi dziećmi skoncentrowanymi na zadaniu i wygranej własnej drużyny.

Już nie jako dzieci, ale mieszkanki Wenus i mieszkańcy Marsa czuliśmy się na spotkaniu z Grzegorzem  Kordkiem, które umiejscowilibyśmy pomiędzy wykładem, a stand- upem. O trudnościach w komunikacji międzypłciowej było na wesoło, ale i na poważnie. Na pewno nowatorsko i ciekawie, zwłaszcza dla żon siedzących w pierwszym rzędzie i ich mężów w ostatnim.

Były też chwile zupełnego wyciszenia, wprowadzenia w stan relaksu w trakcie seansu gry na gongach i misach tybetańskich. Karimaty, ciepłe koce, przyćmione światło. To  naszym przebodźcowanym głowom na pewno było  potrzebne.

„Co mi najbardziej utkwiło? Szczerze? Nasze spotkanie z Dorotą Mintą. Pierwszy raz w życiu otworzyłam się tak emocjonalnie przed grupą ludzi, tak naprawdę mi nieznanych. Dorotka jest dla mnie wielkim  autorytetem”
Beata

„Z Kruszwicy najmilej wspominam zajęcia z psychologiem. Spłynęło na mnie szczęście, odzyskałam spokój i siłę do życia.”
Teresa

„Było to niesamowite spotkanie. Nasza potrzeba „wygadania się” nie pozwoliła Dorocie do końca zrealizować scenariusza zajęć, ale nikt tego nie żałował, z gospodynią spotkanie włącznie. Właśnie tu popłynęły łzy, gdy z ust padały  słowa  szczere, osobiste, wręcz intymne. W ciągu tej godziny nasza jedność jeszcze bardziej się umocniła. Poczuliśmy się nawzajem strażnikami własnych tajemnic, które poza ściany tego pokoju na pewno nie wyszły. Mimo tej trudnej godziny była to kolejna pozytywna terapia, którą udało nam się przeżyć podczas tego weekendu.”
Mirela

Nocne Polaków rozmowy przy stole tak zapamiętał Piotrek i jego żona Patrycja:

„Co nam się podobało? Co  utknęło  w pamięci?  W życiu nie widzieliśmy  tylu Torbaczy na raz!!!  Czy były to  osoby, które się widziało po raz pierwszy, czy nie, to  nie miało żadnego  znaczenia, bo czuliśmy  się jak w rodzinie, która się zna od zawsze. Nie mogliśmy się nagadać po prostu. A organizacja tego zlotu? Po prostu  pierwsza klasa! Nic,  tylko polecać każdemu Torbaczowi takie spotkania.”

Głównym gwoździem programu, największą atrakcją całego weekendu miał być sobotni Bal Przebierańców, który pod każdym względem przeszedł nasze oczekiwania. Wszyscy… bardzo serio podeszli do kwestii strojów, więc zachwytom nie było końca przy każdej kolejnej osobie pokazującej się w „sabatowym” stroju. Był Gandalf, kat, a nawet jego ekscelencja biskup, którym towarzyszyły wiedźmy, rusałki, czarodzieje, pod wodzą jednej, jedynej niepowtarzalnej Ubogiej Wdowy. Jeśli już o Niej mowa, należy wspomnieć o urodzinowej niespodziance w postaci spektaklu teatralnego o mieszkańcach okolic Gopła, czyli rodzie  Popiela i Balladyny.

Głos oddajmy obdarowanym tym prezentem:

„Jeszcze nigdy nie dostałam w prezencie urodzinowym przedstawienia!! Dziękuję wielopostaciowemu „Trupowi Teatralnemu”, byliście faaaaaantastyczni!!”
Dorota vel Alina

„No i się udało:-) Imprezka wspaniała, choć nie we wszystkich częściach wziąłem udział …z przyczyn naturalnych oczywiście Ale za to, wszystkie części tego wiekopomnego Sabatu będą na filmiku:-) Dzięki za spektakl! Czegoś takiego nie doświadczyłem nigdy jakem Czort:-))))
Miszkin vel Kirkor

Wydawało mi się że my, jako  organizatorzy znamy  wszystkie szczegóły wydarzenia i wszystko jest przewidziane. A jednak…niespodziewane wtargnięcie na parkiet trupy teatralnej było totalnym zaskoczeniem!

To nie był spektakl! To było znacznie więcej i idealnie dopełniało nasze spotkanie.  Oddaliśmy się czarom i magii płynącej prosto z serc naszych przyjaciół. Taki prezent na 50-te urodziny  oznacza wyłącznie kolejne lata niespodziewanych zdarzeń, oby tylko   takich ciepłych i dobrych. No i ten tort…z kiełbasy!!!!”
Agnieszka vel Balladyna

„Jeśli mogę dodać coś od siebie, jako pomysłodawczyni tego przedstawienia, to chylę czoła przed całą grupą, która bardzo chętnie porwała się ze mną na to karkołomne przedsięwzięcie. Mam na myśli przyjęcie roli, niesamowite zaangażowanie podczas prób…na czacie!!! i w końcu występ przed publicznością ( dla niektórych pierwszy w życiu). Poza wszelką konkurencją był życiowy partner Doroty-Michał Anioł Bonarowski, który rolę Anioła przyjął w ciemno i…dostał największy aplauz. Przełamiemy  każdą  barierę  i porwiemy się na coś zupełnie nowego, jeśli czujemy wsparcie i wzajemną życzliwość”
Mirela

„Kochani było za krótko, ale cudowni ludzie, kolorowo i zabawowo, a najlepsze były próby przedstawienia w konspiracji Dziękuję organizatorom i za to, że mogłam z Wami być.”
Zosia

 

Na koniec kilka opinii o całości naszego spotkania:

„Zlot zorganizowany przez Fundacje Stomalife był dla mnie okazją do odpoczynku i dobrej zabawy. Jestem wdzięczna za to, że mogłam poznać tak cudownych ludzi. Do domu wróciłam z przekonaniem, że teraz nie łączy nas tylko stomia, ale wspólne wspomnienia, które pozostaną ze mną na długo.”
Marzena-Lejdi

„Odczaruj stomię – pomyślałam jak można odczarować stomię ? Na zlocie ? Zorganizowanym  przez fundację Stomalife ? To niemożliwe !!!Pojechałam i co!?  Poznałam fantastycznych ludzi i stomię odczarowałam ,a sama sobie w depresji udowodniłam, że… da się? DA SIĘ!!!! Fundacja i ludzie w niej pracujący  czynią cuda! Jestem tego  dowodem. Pokochałam się na nowo i chce więcej takich  zlotów i spotkań z tak  fantastycznymi ludźmi . Chce mi  się żyć :)”
Bibi

„Na wyjeździe spotkałam różnych ludzi, z różnymi historiami, w różnym wieku. Różnych, ale wspaniałych, ciekawych. Odnowiłam stare znajomości. Śmiałam się, bawiłam, oderwałam głowę, wsłuchując się w koncert wygrany na misach,  od myśli, które od jakiegoś czasu zaprzątały  mój umysł. Wyjechałam z planami na przyszłość, które pewnie nie pojawiłyby się w mojej głowie tak po prostu. Mam nadzieje, że nie był to nasz ostatni wspólny wyjazd.”
Paulina

„Przemyślenia mam takie, że jechałam pełna obaw, bo nikogo nie znałam. Na miejscu okazało się, że poznałam mnóstwo wartościowych osób. Czułam się z nimi, jak z rodziną przy stole. Czułam, że mogę porozmawiać na każdy temat. Wiedziałam, że nie jestem oceniana, tylko akceptowana. Wiele osób natchnęło mnie, by mieć odwagę walczyć o swoje marzenia. Szalejąc z Wami na parkiecie poczułam się jak dawna Ola, ta sprzed 10-ciu lat. Powiem szczerze, że to był piękny czas i nie mogę się doczekać kolejnego spotkania „
Ola

I jeszcze mistrz zawierający maksimum treści w minimum słów-Marcin:

„Co do Kruszwicy, cytując klasyka…MOC, ENERGIA, ENDORFINA!”

Wszystkim zaangażowanym w organizację, wszystkim zaproszonym Gościom, a przede wszystkim Wam- drodzy Uczestnicy dziękujemy, gratulujemy i już  wspólnie kombinujemy w jakich  to… okolicznościach przyrody  spotkać  się z Wami ponownie

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na