Nie wolno się poddawać. Wywiad z Elżbietą Sokołą

Maj 202111

Bianca-Beata Kotoro: Pani Elżbieto, od ponad roku jest pani stomiczką. Pierwsze urodziny świętowała pani 8 sierpnia?

Elżbieta Sokoła: Tak, zgadza się i chciałam dodać słowo – radosną (śmiech)!

B-BK: Świetnie! A więc jest pani radosną i optymistyczną stomiczką. Ale co się stało, że lekarze wyłonili u pani stomię? Na co pani chorowała? Stomia była wyłaniana w trybie planowym, z wyznaczeniem jej miejsca, z wcześniejszą edukacją…?

ES: Nie, niestety nie. Ja nie miałam nic do powiedzenia.

B-BK: Jak to?

ES: A więc po kolei. Było lato i wakacje, a ja zgłosiłam się do szpitala z okropnym bólem brzucha. Byłam na czczo, a lekarze podejrzewali zapalenie wyrostka, a wręcz rozlania się go. Trafiam więc w trybie pilnym na stół. Wybudzam się i… mam wyłonioną stomię.

B-BK: Stomię?

ES: O tak, to był dla mnie gigantyczny szok!

B-BK: Co na to lekarze? Co takiego okazało się na tym stole chirurgicznym?

ES: Tak jak mówiłam z powodu bólu poszłam do szpitala. On trwał już ponad dwa dni, a ja nigdy w życiu nie miałam żadnych poważnych problemów zdrowotnych. Kiedy się wybudziłam, około trzeciej w nocy przyszedł do mnie chirurg i poinformował, że niestety byli zmuszeni do wyłonienia stomii, ponieważ zobaczyli COŚ, czego do końca nie byli pewni, co to może być. Może ropień, może guz, nowotwór… i decyzję musieli podjąć podczas operacji. Powiedział to i wyszedł.

B-BK: I?

ES: I z taką informacją zostawił mnie do rana. Dopiero rano na obchodzie raz jeszcze na spokojnie wytłumaczono mi, że podczas operacji nie było dużo czasu na zastanawianie się i gdybanie, a nie do końca mogli rozpoznać, co to jest, a niestety stan zapalny był w całej jamie brzusznej. Muszę dodać, że mój brzuch był tak duży, jakbym była w ósmym miesiącu ciąży. Był permanentny stan zapalny wszystkiego, więc musieli wyciąć i nie mogli ryzykować, podejmując inną decyzję. Lekarz przekazał mi także informacje, że materiał poszedł do badań, do histopatologii i jeżeli nie będzie to nowotwór, to bez problemu można przywrócić z powrotem ciągłość układu.

B-BK: A więc czekanie…

ES: Straszny i ciężki był czas czekania na wyniki histopatologii. Wynik wyszedł ujemny.

B-BK: I co dalej?

ES: Pierwszy termin zamknięcia stomii był planowany na luty 2020, ale niestety wyszło, jak wyszło. Pandemia koronawirusa, szpital nie funkcjonował i były zaopatrywane tylko nagłe przypadki, więc trzeba czekać.

B-BK: Wracając do przeszłości, nie miała pani żadnych objawów?

ES: Nie, nic! Absolutnie nic się nie działo. Nigdy nie miałam problemów z jelitami. Przestałam miesiączkować przeszło 2 lata temu. Wszystko w normie. Byłam i jestem stale (profilaktycznie)
pod kontrolą ginekologa. A więc nic, po prostu zabolał mnie brzuch. A na drugi dzień jeszcze bardziej
i ból wzrastał, zaczął mnie ściągać, przeginać, i pojechałam do przychodni, gdzie lekarka powiedział mi,
że to raczej otrzewnowe odruchy, więc trzeba do chirurga, aby to zobaczył.

B-BK: Chirurg w szpitalu bada i…

ES: I zleca szybkie prześwietlenie, bo na niego czekałam w bólach osiem i pół godziny. Okazuje się, że jest stan zapalny wewnątrz taki, iż nic nie widać, muszą mnie otworzyć w trybie nagłym.

B-BK: Trzeba ciąć.

ES: Tak, bo objawy są niejednoznaczne.

B-BK: Jaki był wypis ze szpitala?

ES: Stomia na jelicie grubym. Zachowane zwieracze i napisane, że nowotwór o nieznanym charakterze.

B-BK: Jaka była reakcja Pani najbliższych?

ES: Byli w szoku i przecierali oczy ze zdziwienia. Pytali, co to jest, to na brzuchu. Co to ta stomia? Co dalej?

B-BK: Pani już wiedziała.

ES: O stomii wiedziałam, bo jestem zawodowym opiekunem osób starszych i jedna z moich podopiecznych miała wyłonioną stomię. Dokładnie wiedziałam, co to jest ta stomia i jak ją obsługiwać.

B-BK: Pomogło?

ES: Jak już ochłonęłam i oswoiłam się z myślą, że mam stomię, to wiedza czysto techniczna pomogła.
Z tym, że mojej podopiecznej niestety odklejał się worek i czasem podciekał. Nie raz i nie dwa miała ubrudzone łóżko i ubranie, a więc to wszystko mnie przerażało. Tym bardziej, że zostałam stomiczką w najfajniejszym okresie życia. Wtedy po operacji była jedna myśl, dlaczego właśnie teraz, kiedy jestem
w takim momencie życia! Cudowne, dorosłe dzieci, chata wolna, fajny mąż, seksualność buzuje i nie muszę się już obawiać niespodzianki pod tytułem ciąża. A tu przychodzi specjalista i mnie informuje, że było COŚ, ale on do końca nie wie CO i musiał operować. To wszystko razem spowodowało moją
wściekłość.

B-BK: Wszystko się ułożyło?

ES: Niestety nie. Później zaczęły się komplikacje.

B-BK: Jakie?

ES: Powiem brzydko i dobitnie, za co z góry przepraszam, dając upust
złości do przeszłości. Niestety, lekarze spieprzyli swoją robotę. Abym nie była gołosłowna, już podaję fakty. Od góry uciekł chirurgowi szew. Nie miałam więc tej stomii takiej równej lub ponad, tylko wciągniętą do brzucha. W związku z czym treść z jelit wpływała mi pod powłoki z powrotem
do brzucha. Po 10 dniach leżenia w szpitalu wypuścili mnie z fioletowym brzuchem od pępka do dołu oraz z potwornym bólem, przy którym ból porodowy to nic i kazali być dzielną.

B-BK: Słucham?

ES: Zapytałam lekarza, dlaczego mnie ten brzuch tak bardzo boli, a lekarz do mnie: „no, przeszła pani taką poważną operację i chce pani, aby nie bolało? To nielogiczne”. Pomyślałam, że tak ma to wyglądać. Wróciłam do domu w piątek, a we wtorek przyjechała pielęgniarka stomijna. Przywiozła sprzęt, wytłumaczyła kolejność działań, bo ja wcześniej miałam do czynienia z taką książkową stomią,
zagojoną. Pielęgniarka z racji tego, że mnie to tak bardzo bolało, doradziła używać sprzęt dwuczęściowy,
ponieważ worek jednoczęściowy trzeba za każdym razem odklejać i zmieniać, a płytkę to się przyklei na parę dni. Brzmiało logicznie i ona chciała dobrze. Przykleiłyśmy tę płytkę, przyczepiłyśmy
woreczek.

B-BK: Aż się boję, co od pani zaraz usłyszę…

ES: Przetrwałam do piątku i uznałam, że należy już zmienić płytkę, bo potwornie
mnie szczypało, prócz tego bólu, który cały czas czułam. Poszłam do ubikacji i tam przy umywalce odkleiłam płytkę i… wybuchnął ze mnie jeden wielki gnój! Tam było wszystko, łącznie z ropą! W tym
momencie poczułam taką ulgę, a ból mi odpuścił! Ale jednocześnie byłam przestraszona bardziej niż w momencie informacji od lekarza, że mam stomię.

B-BK: Co działo się dalej?

ES: Wycieram brzuch i widzę, że mam czarny placek na skórze wielkości obwodu kubka do herbaty. Jak
na złość jestem sama, wszyscy w pracy. Nie miałam samochodu, a pogotowie nie przyjedzie, bo przecież to nie jakiś nagły wypadek. Zbieram się i dzwonię po męża. Wyszedł wcześniej z pracy, a do szpitala nie było już sensu przyklejać płytki, tylko ręcznik przyłożyłam.

B-BK: I co było w szpitalu?

ES: Oznajmili, że zrobił mi się ropień, tak po prostu sam, i że czasem tak bywa, a ja przyjęłam to tłumaczenie. Położyli mnie na oddział, na którym spędziłam tydzień. Trzeba było jakoś
zaopatrzyć tę stomię i ranę. Przed moimi oczami stanął ten sam chirurg. Bez znieczulenia, skalpelikiem odkroił mi tę czarną skórę.

B-BK: To jakiś horror!

ES: Wyłam z bólu i omal nie zemdlałam. Łzy mi leciały, chociaż nigdy wcześniej nie płakałam publicznie.
Takie podejścia do tej rany były dwa. Tylko, że następne zrobił starszy lekarz i już po ludzku. Jak już to fajnie wyczyścili, okazało się, że mam dziurę w brzuchu na głębokość kciuka. W szerokości z czasem zarosło, troszkę wyszło od spodu i niecały centymetr od stomii zaczyna się taki lej. Fakt jest taki – zrobili mi krzywdę. Ja się nie znam na medycynie. Moje odczucie jest takie, że lekarz od początku podjął kroki na wyrost. Mam takie przypuszczenie, że gdyby dotyczyło to jego lub jego rodziny, podszedłby do operacji odpowiedzialniej.

B-BK: I co na to lekarze?

ES: Usłyszałam od nich: „Proszę pani, czasami się tak dzieje, to jest nieczyste miejsce, to stomia”. Ze względu na wielkość dziury po ropniu, w którą wchodził gazik 10/10 cm musiałam jeździć na opatrunki co drugi dzień do szpitala, a w pozostałe zmieniałam sama. Wciskałam tam żel, a cudowna pani Magda Swojak doradziła mi zakup opatrunku ze srebra, co bardzo przyspieszyło proces gojenia. Przy którejś z kolejnych wizyt, lekarz podczas przeglądu wyjął z tej mojej dziury plastikowy szew…

B-BK: Brak na to słów.

ES: Niestety, brak. Gdyby stomia była dobrze wykonana i przyszyta jak należy, to treść nie miałaby
prawa wchodzić mi pod powłoki. Przez to wszystko przyklejanie worków jest teraz bardziej skomplikowane, ponieważ muszę tę dziurę wypełniać, żeby worek był szczelnie doklejony, a szczelność jest podstawą.

B-BK: Jak pani to wszystko wytrzymała? Pani, która jest obecnie radosną
stomiczką.

ES: Fakt jest taki – zrobili mi krzywdę. Ja się nie znam na medycynie. Moje odczucie jest takie, że lekarz od początku podjął kroki na wyrost. Mam takie przypuszczenie, że gdyby dotyczyło to jego lub jego rodziny, podszedłby do operacji odpowiedzialniej.

B-BK: A moment dochodzenia do zdrowia?

ES: Zaczęłam zdrowieć w momencie, kiedy mi się to wylało! Kiedy zaczął
schodzić ten stan zapalny, a więc jak wróciłam do domu po kolejnym pobycie w szpitalu. Zaczęłam i doszłam do dobrej formy fizycznej, bo psychicznie, to do dzisiaj miewam doły pomimo mojego optymizmu.

B-BK: To bardzo ważne, co pani mówi, gdyż często ludziom się wydaje, że jak ktoś jest radosny i optymistyczny, to nie miewa spadków nastroju. A to nieprawda! Są góry i doliny. To jest prawdziwa rzeczywistość. A jak pani powrót do życia seksualnego, jeśli mogłabym zapytać o tak intymną
przestrzeń?

ES: Z tym nie było problemu (śmiech). Jak minął ból, to stomia sama w sobie mi w tym nie przeszkadza. Ona przecież nie jest przeciwwskazaniem. Po około dwóch i pół miesiąca wróciłam do aktywności seksualnej. We wrześniu tańczyłam na weselu. Zaś w październiku miałam „śmierdzącą przygodę”. Niestety podczas spaceru odkleił mi się worek. Wtedy miałam żal do wszystkich, do życia, do świata. Ale już nie mam, zapewniam. Od tego wydarzenia wróciłam do sprzętu dwuczęściowego i osobiście czuję się o wiele bezpieczniej.

B-BK: Skąd tyle optymizmu? Radości?

ES: Przecież mam dwie ręce i dwie nogi! Żadnego nowotworu! Życie przed sobą. Rodzinę! Trójkę wspaniałych i wiernych przyjaciół. Inni mają zdecydowanie gorzej.

B-BK: A ma pani jakieś „złote rady” dla innych?

ES: To trudne, bo każdy z nas jest inny i sam musi sobie poukładać życie. Jedno jest pewne – poddawać się absolutnie nie wolno! A względem stomii? To nie jest wstydliwy temat i nie powinien być tabu. Ale są sytuacje krępujące.

B-BK: To znaczy jakie?

ES: Gazy. Wychodzi powietrze, nad którym nie ma się kontroli – ani ja, ani żaden stomik. Jedni przyjmą słowo przepraszam, a inni oczekują wyjaśnienia. Wiem, że pewien wpływ ma tu nasza dieta. Pojechałam do Niemiec do jednej z moich podopiecznych. Ona uwielbiała jeść cebulę, kapustę i paprykę… Mój niemiecki nie jest perfekcyjny i nie wiedziałam jak zareaguje na moją stomię, jak mam jej o niej opowiedzieć. Popijając po południu kawę,
grałyśmy w karty i pech chciał, że mój brzuch przemówił. Przeprosiłam i wyjaśniłam, że nie mam nad tym kontroli. A moja podopieczna do mnie z takim politowaniem: „a dlaczego ty mi nie powiedziałaś, że ty nie możesz tej cebuli i fasoli? Kochana moja, przecież my tego nie musimy jeść. Mój brat rodzony miał stomię, więc wiem, co to znaczy i jak ważna jest odpowiednia dieta. Trzeba mówić”.

B-BK: Trzeba?

ES: Tak. Pewnie, że nie na każdym kroku, ale mówić. Dzięki temu oswajamy
innych z tym tematem. Nie należy się wstydzić. Na przykład mój dziewięcioletni wnuk do mnie mówi „babciu, ale ty pierdzisz głośno” i zaczyna się śmiać. Mówię mu: „skarbie, ja nie mam na to wypływu, ty możesz swoje pierdzioszki kontrolować, ja nie”. I jest jeszcze jedna różnica mówię: „jak ty
puścisz bąka to twojego czuć, a mojego nie”. Pół żarem pół serio, a edukacja zrobiona.

Autorka: Bianca-Beata Kotoro. Współczesny człowiek renesansu. Psycholog, terapeuta, psychoseksuolog, psychoonkolog, wykładowca, edukator, superwizor ECE. Od wielu lat ekspert telewizyjny i radiowy. Z pierwszego wykształcenia magister sztuki, artysta grafik, projektant wnętrz, fotografik. Laureatka kilku prestiżowych nagród, autorka i współautorka wielu książek. Jako jedna z pierwszych osób wprowadziła w Polsce program opieki psychologiczno-seksuologicznej dla pacjentów z wyłonioną stomią. „Oswaja” ludzi z tematem śmierci.
Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na