Fizjoterapia uroginekologiczna Wywiad z Dagmarą Miszczak

Autor: Mirela Bronikowska/ Fundacja Stomalife

 

Dzień dobry Pani Dagmaro. Czy mogłaby się nam Pani przedstawić  od strony  zawodowej i prywatnej?

Nazywam się Dagmara Miszczak, jestem fizjoterapeutką. Kierunek studiów o tej specjalizacji ukończyłam  na AWF im. Bronisława Czecha w Krakowie i od 10 lat pracuję i zbieram doświadczenie w tym ciekawym zawodzie. Mam męża, dwoje dzieci, psa i kota. Od wiosny do jesieni  można mnie często zastać w ogrodzie.  Lubią dotykać ziemi, wykonywać różne prace i zajęcia manualne. Sprawne ręce to podstawa w moim fachu.

Jest Pani fizjoterapeutką o dość specyficznym spektrum zainteresowań, może Pani przybliżyć nam ten temat?

Każdy, kto mnie zna, wie, że jestem zwolenniczką naturalnych metod leczenia. Codziennie wpływamy na swoje zdrowie przez to, co jemy, przez nasz tryb życia, przez emocje, które przeżywamy. W dzisiejszych czasach zapominamy, że do utrzymania  zdrowia często wystarczy proste, naturalne jedzenie, ruch na świeżym powietrzu i praca nad spokojem wewnętrznym. Interesują mnie wyłącznie terapie holistyczne, w których patrzymy na człowieka jak na całość. Ciało, umysł i duch- to my. Nie choruje tylko nasza ręka, kręgosłup, macica czy jelito grube. Na co dzień pracuję terapią manualną holistyczną doktora Andrzeja Rakowskiego.

Może Pani przybliżyć czytelnikom na czym ona polega?

Jest to nowoczesny  system leczenia zaburzeń czynności narządu ruchu, które objawiać się mogą  dolegliwościami bólowymi, ograniczeniem ruchomości stawów, osłabieniem mięśni. U podstaw tej  terapii  leży przekonanie, że człowieka należy postrzegać całościowo, traktując na równi jego sferę fizyczną i psychiczną.  Oznacza to, że lekarz czy fizjoterapeuta powinien uwzględniać nie tylko zgłaszane przez pacjenta dolegliwości ciała, ale też jego uczucia i emocje.

Dlatego nazywana jest holistyczną?

Tak, w metodzie tej  narząd ruchu traktowany jest  jako sfera integrująca osobowość, w której znajdują odbicie wszystkie negatywne zmiany zachodzące w organizmie, zarówno na płaszczyźnie fizycznej, jak i psychicznej.  Skutkują one  napięciami, które  objawiają się różnego rodzaju dolegliwościami. Moim zadaniem jest  pozytywne stymulowanie i podtrzymywanie procesów samoleczenia.

Stosuje też Pani  techniki typowe  dla fizjoterapii uroginekologicznej. Co  dokładnie kryje się pod tym pojęciem?

Fizjoterapia uroginekologiczna koncentruje się na profilaktyce i leczeniu dysfunkcji w obrębie miednicy. Zabiegi prowadzi się  w celu eliminacji problemów związanych z nietrzymaniem moczu, obniżeniem narządów rodnych oraz zaburzeniami proktologicznymi, a także z dolegliwościami  blizny po cesarskim cięciu, bolesnymi  miesiączkami , bolesnym  współżyciem.  Reasumując, szeroką grupę pacjentek korzystających z rehabilitacji stanowią  kobiety po zabiegach urologicznych, ginekologicznych, a także  panie w ciąży oraz w połogu.   A najogólniej rzecz ujmując, pomagamy kobietom w  bezpiecznym powrocie  do formy po porodzie.

 

Jak wygląda taka  fizjoterapia ?

 Odpowiednio dobrany trening mięśni oraz terapia manualna przynoszą bardzo dobre rezultaty.  Dno miednicy odgrywa ważną rolę w utrzymaniu postawy ciała oraz stabilizacji narządów wewnętrznych. Określane jest jako swoisty hamak, który przymocowany jest do spojenia łonowego i  stanowi rusztowanie dla mięśni. W trakcie ciąży, gdy masa ciała jest znacznie zwiększona, dno miednicy jest obciążone. Zwiększone ciśnienie napiera na „hamak” i w rezultacie powoduje przeciążenie mięśni, co skutkuje ich osłabieniem oraz nieprawidłowościami w pracy.

Jakie  metody Pani wykorzystuje?

 Jedną z bardziej rozpowszechnionych metod terapii jest trening dna miednicy. Polega on  na nauce świadomego napinania i rozluźniania mięśni krocza w celu poprawy ich funkcji.Ważne jest  nauczenie się prawidłowej pracy mięśni, pod okiem specjalisty, bowiem nieprawidłowe wzorce mogą przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Również  terapia manualna jest  niezwykle skuteczna. Zabiegi wykonuje się z użyciem rąk, głównie w obszarze kręgosłupa oraz miednicy.

 Wspomniała Pani, że ten rodzaj  fizjoterapii  można stosować w ciąży?

Ciąża jest szczególnym czasem w życiu kobiety, podczas którego zachodzi wiele zmian. Zmienia się również ciało. Popularnym przekonaniem stało się twierdzenie, że kobieta w ciąży powinna się oszczędzać.

Co może to oznaczać dla kobiet ciężarnych?  

No właśnie. Uważam ,że takie stwierdzenie jest już chyba trochę” passe”. Oszczędzać się, to znaczy żyć zdrowo, nie przemęczać się, ale absolutnie nie znaczy „leżeć i pachnieć”J Kobieta w ciąży powinna być świadoma, że czeka ją ogromny wysiłek, do którego może się dobrze przygotować. Dobór odpowiedniego specjalisty  może pomóc w  zmniejszeniu dolegliwości bólowych kręgosłupa, wspomaganiu pracy przepony oraz  mięśnia prostego brzucha, zmniejszeniu dolegliwości bólowych stawów czy  indywidualnym przygotowaniu do porodu. Co więcej, terapia  może skutecznie poprawić samopoczucie kobiet w ciąży. Ważne jest, aby stosowane techniki były odpowiednie dla danej pacjentki. Jest to dodatkowo świetny sposób relaksu dla kobiet w ciąży.

A jak wygląda fizjoterapia po porodzie?

W tym okresie moje działania mają  na celu przywrócenie  sprawności mięśni brzucha i mięśni dna miednicy, rehabilitację rozejścia mięśnia prostego, profilaktykę i leczenie nietrzymania moczu. Dodatkowo  mogę  wspomóc profilaktykę opadania narządów, mobilizację blizny po cesarskim cięciu czy powrót do sylwetki sprzed ciąży. Spotkania z fizjoterapeutą  zalecane są  jeszcze w trakcie połogu. Pierwsze ćwiczenia można wykonywać już kilka godzin po porodzie. Chcę jednocześnie podkreślić, że na ćwiczenia nigdy nie jest za późno. Rehabilitacja jest  przeznaczona również dla pacjentek nawet do kilku lat po porodzie. Symptomy, które mogą świadczyć o konieczności podjęcia terapii, to np. wystający brzuch, przypominający ciążowy lub częste bóle dolnego odcinka kręgosłupa, które wcześniej nie występowały.

 

Jakie jest ryzyko wystąpienia  problemów uroginekologicznych?

Jednym z najważniejszych czynników  jest  przebyty poród. Głównie mowa tu o porodzie naturalnym. Czynnikami narażającymi są również  porody poprzez zabiegi, jak i rodzenie dużych dzieci o masie większej niż 4 kg. Kolejne czynniki ryzyka to nadwaga oraz wiek kobiety. Wśród mniej znaczących znajdują się  palenie papierosów czy hormonoterapia. Istotne dzisiaj jest również wyposażenie genetyczne,  które może być  przyczyną nieprawidłowej struktury kolagenu, w rezultacie prowadzącej do osłabienia tkanki łącznej. Badania te mogą tłumaczyć częste występowanie zjawiska przechodzenia tego typu  schorzeń z matki na córkę.

Ostatni wymieniony przez Panią problem dotknął mnie osobiście. Bardzo dziękuję za poruszenie aż tylu nieznanych powszechnie przyczyn doprowadzających do  problemów zdrowotnych kobiet. Wiem, że stosuje Pani także  igłoterapię. Na czym ona polega?

Igłoterapia jest jedną z  metod fizjoterapeutycznych, która w ostatnich latach coraz bardziej zyskuje na popularności. Polega ona na dotknięciu okostnej cienką igłą, bez iniekcji żadnego leku, w celu wywołania odruchowego  bodźca leczniczego.

A inne techniki?

Stosuję także  techniki uwalniania emocji, techniki oddechowe, a  obecnie jestem w trakcie kursu Dietetyki Medycyny Chińskiej. Czy Pani wie, że 75% naszej codziennej energii życiowej pochodzi z pożywienia, a 25% z oddechu?  Trzeba wrócić do podstaw. Współpracuję też z akupunkturzystką, osteopatą, zielarką, joginką. Sama chodzę profilaktycznie na różne terapie. Sprawdzam, doświadczam i dzielę się tym  doświadczeniem z moimi  pacjentami. Niektórzy są bardzo zaskoczeni, słysząc, że fizjoterapeuci przeprowadzają badanie per rectum czy per vaginam albo  stosują USG. To świadczy tylko o poziomie fizjoterapii w Polsce, który stale wzrasta. Od 2019 r. zawód fizjoterapeuty jest samodzielnym zawodem medycznym.  Każdy z nas ma swój numer wykonywania zawodu, jak lekarz czy pielęgniarka. Pacjent  może sprawdzić w krajowym rejestrze fizjoterapeutów (online), czy idzie do wykwalifikowanej osoby z uprawnieniami.

Obie jesteśmy kobietami i nasza rozmowa toczy się wokół naszej płci, ale wiem, że pomaga Pani również mężczyznom. Z jakimi problemami zmagają się Panowie, w których fizjoterapia może im pomóc?

Mężczyźni również mają kłopoty z  nietrzymaniem moczu czy naglącym parciem na pęcherz. Mam pacjentów przed i po operacjach urologicznych czy  proktologicznych, często poprzedzonych zaburzeniami takimi jak  nietrzymanie stolca, gazów, zaparcia i biegunki. Zdarzają się także problemy intymne, takie jak ból narządów płciowych lub zaburzenia erekcji. Z doświadczenia wiem, że Panom jeszcze trudniej niż Paniom zwrócić się z tego typu problemami do lekarza, a co dopiero do fizjoterapeuty. Widzę tu ogromne pole do działania dla partnerek, które jeśli mają wiedzę na temat takiej fizjoterapii, powinny dzielić się nią ze swoją drugą połówką.

Nasza rozmowa ukaże się w magazynie stomijnym. Czytelnikami będą i kobiety i mężczyźni, dlatego dziękuję Pani za poruszenie męskiego  wątku  w naszej rozmowie. To nie  przypadek, że ze sobą rozmawiamy. Szukając ratunku, trafiłam do Pani gabinetu. Pamiętam zabiegi, które przynosiły mi ulgę. Czy mogłaby Pani krótko je scharakteryzować?

Stosowałam u Pani  przede wszystkim terapię manualną holistyczną, pracowałyśmy z całym ciałem – mięśniami, stawami, więzadłami. Robiłam  uciski w miejscu bólu (technika świetna, aby samodzielnie wykonywać w domu), a w niektórych miejscach na Pani ciele stosowałam  igłoterapię, której zasady omówiłam przed chwilą. Był  także  masaż brzucha, techniki per rectum i trening mięśni dna miednicy. Użyłyśmy też  elektrostymulacji mięśni dna miednicy, która  polega na wprowadzeniu do odbytu lub vaginy specjalnej  sondy.

Miałam to urządzenie w domu, mogłaby Pani przybliżyć zasadę jego działania?

 

Sondy doodbytnicza i dopochwowa  zaprojektowane zostały  w celu poprawy pracy mięśni dna miednicy mniejszej (mięśnie Kegla),  mięśni zwieracza odbytu, by pomóc w nietrzymaniu moczu lub  stolca, poprawie odczuwania doznań seksualnych, uśmierzaniu bólu przy obniżeniu lub wypadaniu narządów miednicy , poprawie erekcji u mężczyzn. Stosowałyśmy wiele metod, natomiast nigdy nie patrzyłyśmy na Pani problem tak, że  dotyczył on  tylko końcówki układu pokarmowego. Starałam się pomóc Pani, szukając źródła cierpień i dyskomfortu w całym organizmie.

 

Doskonale to pamiętam i zawdzięczam Pani pomoc fizyczną i mentalną w bardzo trudnym okresie mojej choroby. To, że jestem stomiczką nie świadczy o naszej „przegranej”, to po prostu był kolejny etap mojej walki o zdrowie. Nie jestem jedyną kobietą ze stomią  z powodu „ ciemnych stron macierzyństwa”. Takiego określenia używa Tatiana Okupnik, która szeroko rozpropagowała i nagłośniła tematykę tabu kryjącą się właśnie pod takim hasłem. Czy zgadza się Pani z opinią, że opieka poporodowa nad młodą mamą pozostawia w Polsce wiele do życzenia? Pani gabinet to jedyny w Gorzowie nastawiony na choroby dna miednicy?

 

Większość kobiet nie ma pojęcia, że istnieje coś takiego jak fizjoterapia uroginekologiczna. Z drugiej strony czegóż wymagać, kiedy funkcjonuje ona  w Polsce dopiero  od  około  7 lat. Dla kanonów medycznych to bardzo krótki czas, dlatego kobiety przy wyjściu ze szpitala nie dostają przy wypisie zaleceń, aby udać się na kontrolę do wykwalifikowanego fizjoterapeuty. Z usług korzystają kobiety, które są świadome, które  trafiły na jakieś informacje w Internecie lub słyszały coś na ten temat  od koleżanek. Czasem wspomina o nas położna, ginekolog, ale na razie dzieje się tak  na bardzo  małą skalę.

Co powinno się zmienić pod tym względem? Jak systemowo powinna wyglądać taka pomoc? Mój przypadek być może jest „beznadziejny” skoro skończył się stomią? Ale ja na diagnozę czekałam prawie 30 lat. Co można powiedzieć młodym mamom , a przede wszystkim co dla nich zrobić, jak pokierować, by problemy nawet jeśli się pojawią, udało się rozwiązać?

Być może kiedyś na oddziałach ginekologiczno- położniczych będzie zatrudniony fizjoterapeuta uroginekologiczny, który od razu po porodzie poprowadzi kobietę. Systemowo życzyłabym sobie, żeby rozwinęła się współpraca między lekarzami i fizjoterapeutami, żeby lekarz kierował pacjentki po porodzie (siłami natury jak i cesarskim cięciu) na fizjoterapię.

Natomiast młode mamy powinny wziąć sprawy w swoje ręce już teraz. Zachęcam do przygotowania się do ciąży, nie tylko przez branie witamin, ale także przez udanie się do fizjoterapeuty. W trakcie  ciąży warto spotkania  kontynuować, żeby  poznać bezpieczne ćwiczenia, popracować z postawą i  świadomością ciała przygotowującego się  do porodu. Po porodzie natomiast, warto się wybrać do takiego  gabinetu, aby zbadać brzuch, mięśnie dna miednicy, blizny po nacięciu krocza czy cesarskim cięciu i szybciej wrócić do formy,

 

Profesor Tomasz Banasiewicz-chirurg proktolog jest wielkim entuzjastą tego typu fizjoterapii. Kiedy opowiadałam mu o pomocy, którą u Pani uzyskałam, powiedział znamienne słowa: „Gdyby gabinety, takie jak Pani Dagmary, miały więcej pracy, my mielibyśmy mniej” Myślę, że Pani  komentarz  do tego zdania mógłby być puentą

 naszej rozmowy.

Powiem tak, korzystajmy z fizjoterapii i innych terapii naturalnych nie w lęku, gdy coś złego się dzieje, ale profilaktycznie, z miłości do siebie. Lepiej zapobiegać, niż leczyć. To naprawdę nie jest slogan.

 

Takie działania Profesor Banasiewicz nazywa prehabilitacją i namawia do niej wszystkich swoich pacjentów, mówiąc, że  im lepiej przygotujemy się  do zabiegu  „przed faktem”, tym krócej będziemy wracać do formy „po fakcie”. Mam nadzieję, że naszą rozmowę  dotknęła  ciała, umysłu i ducha, że się tak wyrażę … holistycznieJ

Bardzo  Pani dziękuję, wierząc, że poruszona tematyka zainteresuje czytelników.

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na