Śniło mi się…

Śniło mi się…

Tekst: Karolina Nowakowska

 

Cześć. Wiem, że dawno nie rozmawiałyśmy, ale tak naprawdę już od dłuższego czasu chciałam się do ciebie odezwać, tylko jakoś zawsze brakowało mi czasu…

Wiesz? Miałam sen. Dziwny, nierzeczywisty, pełen sprzeczności i przepełniony lękiem. Sen, którego nie wymyśliłby chyba żaden uczony. Nie wiem, skąd biorą się w głowie takie rzeczy… Co mi się śniło? Oczywiście, że opowiem. Warto o tym posłuchać, bo to naprawdę niewiarygodna historia. Poza tym muszę przyznać, że ten sen zmotywował mnie, aby się do ciebie odezwać…

Śniło mi się, że pewnego dnia obudziłam się w świecie, w którym panowała globalna zaraza. No normalnie ‒ po świecie rozprzestrzeniał się groźny wirus. Wyobraź sobie jednak, że zanim to stwierdzono, mnóstwo zakażonych osób podróżowało i w związku z tym potem nie można było w ogóle wychodzić z domu. Wyobrażasz to sobie? Zero. Jeśli trzeba było wyjść do banku, apteki czy na zakupy, ludzie musieli być w odstępach co najmniej półtora metra od siebie. Wszyscy nosili maseczki na twarzach, okulary i gumowe rękawiczki, aby uniknąć zakażenia. Niesamowity widok. Widziałam też ludzi stale spryskujących płynem dezynfekującym klamki drzwi wejściowych, przyciski w windzie czy guziki bankomatów. Kiedy przychodziła paczka, po dezynfekcji odkładali ją na 24 godziny, żeby odleżała i dopiero wtedy odpakowywali. Wszystko – dosłownie wszystko ‒ musiało przejść kwarantannę. Podobnie było z zakupami dostarczanymi pod drzwi. Wyobrażasz sobie mycie każdego opakowania, zanim włożysz towar do lodówki? Totalny obłęd! I jakie marnowanie czasu, co? Mówię ci, coś strasznego. A wiesz, co było w tym najgorsze? To, co działo się z ludźmi. Przez jakiś czas miałam wrażenie, że przestali w ogóle na siebie patrzeć. Zrobili się jacyś tacy kompletnie sobie obcy ‒ dalecy ‒ jakby stanowili dla siebie większe niż zwykle zagrożenie. To był bardzo przykry widok. Powiem ci, że przez długi czas nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Jakimś cudem wiedziałam, że śnię, ale z drugiej strony musiałam przecież w tym nowym świecie funkcjonować. Tak to już jest ze snami (zwłaszcza tymi realistycznymi) ‒ jesteś w takim śnie ze wszystkimi jego konsekwencjami. No oczywiście, że było trudno! Jako aktorka zostałam całkowicie odcięta od pracy zawodowej, bałam się o swoją zawodową przyszłość. Zresztą każda branża przeżywała kryzys, nie tylko artystyczna. Nagle okazało się, że świat się zatrzymał. Wyobrażasz to sobie? Puste ulice, zamknięte szkoły, przedszkola, kina, teatry, knajpy, kluby, bary… uwierz mi, że to czyste science fiction! Nikomu nie życzę takiego snu. Było naprawdę przerażająco. Nie chcę nawet myśleć, co mogło się dziać w domach, w których normalnie obecna jest przemoc. Serce pęka na samą myśl.

Ale wiesz co? Długo nie mogłam się obudzić i analizując swoją sytuację, zaczęłam dostrzegać także pozytywne jej strony. Ależ to możliwe! Sama byłam zdziwiona, kiedy zrozumiałam, że ten stan rzeczy może wnieść w nasze życie sporo dobrego. Pomyślałam o dzieciach, które wreszcie mogły cieszyć się obecnością rodziców w domu. O czasie, który mamy dla siebie w związku, a którego tak bardzo nam wcześniej brakowało. Wspólny seans wieczorem, kiedy dzieciaki już zasną, rozmowy w domowym zaciszu. Okazało się, że randka może się udać bez uprzedniej wizyty u fryzjera (choć brak fryzjerów odczuwali wszyscy), wystrzałowej kreacji czy makijażu, który zajmuje godzinę. W tym czasie można było wziąć do ręki książkę od bardzo dawna odkładaną na potem.

Wiesz, co jeszcze zauważyłam? Że jak już ludzie się przyzwyczaili do panującej sytuacji, niektórzy zaczęli ‒ tak jak ja ‒ szukać dróg, by ten szczególny czas nie pozostał zmarnowany. Ja zdecydowałam się na dwa kursy online, aby podnieść swoje kompetencje trenerskie. Podjęłam decyzję o regularnym codziennym treningu, aby wreszcie zrealizować dawno odkładany powrót do formy. Widziałam sobie podobnych. Pełnych optymizmu i wiary w to, że w czasie zarazy może też świecić słońce.

Chciałabym cię przeprosić, że tak dawno nie rozmawiałyśmy. Że nie oddzwaniałam i nie miałam dla ciebie czasu. Na pewno było ci przykro. Nie umiem wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Może za dużo obowiązków na głowie, może byłam zbyt zmęczona. Wydawało mi się, że zdążę, że mamy czas. Chyba myślałam tylko o sobie, zapominając o twoich uczuciach.

Na szczęście obudziłam się z tego snu. I choć ogromnie się cieszę, że był tylko wytworem mojej wyobraźni, wiele dzięki niemu zrozumiałam. Na przykład to, że nie doceniamy tego, co mamy, goniąc wciąż za czymś więcej. Że tracimy czas na nieistotne rzeczy, podczas gdy prawdziwie wartościowe nam umykają. Że nie potrzebujemy tylu przedmiotów, ubrań, usług, by funkcjonować. I co najważniejsze ‒ zrozumiałam, że nie doceniamy tego, co jest nam bezwzględnie potrzebne, aby żyć ‒ obecności życzliwego człowieka.

Wiesz? Chyba tak naprawdę się cieszę, że przyśnił mi się ten dziwny sen. Początkowo koszmar, a okazał się zbawienny.

Jest lato, świeci piękne słońce… Spotkamy się jutro na spacer i kawę?

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na