Dzień walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych

Maj 202305

My ludzie z reguły bardzo lubimy w piękno. W każdym wydaniu. Podobnież w walory estetyczne. Jakiekolwiek by nie były, świat jest piękniejszy, gdy one są. A i nam ludziom w tym świecie jakoś milej.

Ponoć o gustach się nie dyskutuje. Trudno więc zdefiniować piękno samo w sobie. Jakby go jednak nie opisywać, jest wyjątkowe i kojarzy się z czymś wspaniałym i dobrym… Na szczęście i niestety – każdemu inaczej.

Im dłużej jednak człowiek zagląda w internet, tym bardziej widzi, że to, co jest piękne dla każdego z nas z osobna, już niekoniecznie dla wszystkich nas, ludzi, razem zebranych. Tak jakbyśmy my, ludzie mieli dwie osobowości: realną i wirtualną. Choć także w prawdziwym świecie ludzie są tak samo dobrzy jak i źli, to jednak w internecie zdecydowanie o to łatwiej niż w tak zwanym „realu”. W sieci łatwiej niż w życiu pochwalić coś dobrym słowem, dać trzy serduszka i jedną uśmiechnięta buźkę lub kciuk w górę. Zdecydowanie łatwiej też, niż twarzą w twarz, wpisać krzywdzący komentarz, bezrefleksyjnie puentując czyjeś wynurzenia, zwierzenia bądź dokonania. Łatwiej jakoś, bo można ukryć się za pseudonimem, ikonką myszki Mickey, niepozornej stokrotki, czy błękitnego nieba z chmurką…Choć nie zawsze. Czasami krzywdzące, raniące słowa mają realne twarze i nazwiska. To nie mniej przerażające.

Internet to jednocześnie wielkie źródło wiadomości i inspiracji ale też, niezmierzony kosmos hejtu i, że użyję oksymoronu – bezrefleksyjnych złotych myśli…

Warto zatrzymać się nad tym zjawiskiem, zwłaszcza dziś w Dniu Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych…

Są różne rodzaje niepełnosprawności. Tak jak i różne są rodzaje piękna. Piękna jest beza Pavlowa, która po 85-ciu próbach, wreszcie się udała. Piękny jest uśmiech dziecka patrzącego na ukochanego pieska. Piękne jest też zmęczenie malujące się na twarzy lekarza, który wychodzi z sali operacyjnej po udanej wielogodzinnej operacji ratującej życie. Bez znaczenia jest, że nie ma wspaniałej fryzury, uśmiechu od ucha do ucha i nie zdążył się przebrać z operacyjnego stroju, który teraz jest pognieciony, nieświeży i poplamionego krwią. Piękne są łzy kobiety, która w gruzach własnego domu tuli w ramionach swoją rodzinę, ocalałą z trzęsienia ziemi.

Piękno z reguły kojarzy się z błękitnym niebem, wspaniałym zapachem bukietu kwiatów, widokiem zapierającym dech. Często jednak jest także czymś więcej. Zwłaszcza, gdy ukazuje ulgę, radość i szczęście z tego, że mimo utraty tak wielu ważnych rzeczy, nie utraciło się tej najważniejszej. W takiej chwili drugorzędne znaczenie ma fakt, że niebo nie jest błękitne i instagramowe, lecz pada deszcz. Że z budynku, który niedawno był bezpiecznym, ciepłym domem zostały tylko ruiny, że jeszcze niedawno, wspaniały, wyrzeźbiony brzuch przecina duża pooperacyjna blizna, której efektem jest przyklejony do ciała woreczek.

Podobnie jest z niepełnosprawnością. Bywa niewidoczna na pierwszy rzut oka, lub niewidoczna wcale. Czasami jest wręcz przeciwnie. Wystarczy rzut oka, by wiedzieć, że mamy z nią do czynienia.

Co, my ludzie z definicji myślący, współczujący i empatyczni robimy w przypadku zdobycia tej wiedzy? Wszystko lub nic. Dosłownie.

Reakcje bywają skrajne. Najlepszą jest oczywiście przyjazna akceptacja. Niestety. Ta opcja nie należy do wybieranych najczęściej. Szkoda, bo gdyby się zastanowić, co w naszym własnym życiu zmienia fakt, że inni mają inaczej niż my sami, doszlibyśmy pewnie do wniosku, że… absolutnie nic.
Natomiast czy „inaczej” znaczy „gorzej”? Często zależy to od nas samych.

Spotykamy na swojej drodze różne osoby, inne od nas samych… Ktoś ma obie nogi, a ktoś nie. Ktoś inny widzi, a ktoś jest ociemniały, od dziecka lub w wyniku wypadku. Jeszcze inna osoba jąka się, jest dyslektykiem, niedosłyszy lub kuleje. Ktoś inny z kolei ma wyłonioną stomię. Albo dwie.

Teoretycznie nie powinno mieć to dla nas znaczenia, jednak ma. Dla wielu z nas.

W Dniu Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych warto chwilę zastanowić się, co my sami robimy, lub – co gorsza, czego nie robimy w tym ważnym temacie.

Każdemu z nas zdarza się czasami dyskryminować. Niestety. Świadomie lub nie, robimy to. Jesteśmy tolerancyjni, choć czasami nie do końca. Często mylimy tolerancję z absolutną zgodą na coś. A to nie o to chodzi. Tolerancja nie jest zgodą na to, czego nie chcemy. Tolerancja jest zgodą na równoległe funkcjonowanie inności, choć może ona nie do końca się nam podobać. I to inności każdej. Także tej związanej z niepełnosprawnością.

Jak ta nasza tolerancja wygląda często w praktyce?

Kuba
jest zawodowym kucharzem. Był nim od zawsze. Od podstawówki uwielbiał gotować, więc wybór szkoły i kariery zawodowej był oczywisty. Wyjechał nawet do Paryża, by pracować pod okiem największych tuzów tej branży. Wrócił do kraju i rozpoczął pracę w jednej z najlepszych restauracji w Warszawie. Wspaniałe plany przerwał wypadek samochodowy. Lekarze długo walczyli o życie Kuby. Wygrali, ale coś za coś. Wyłoniono mu stomię. I to już na zawsze. Miesiące rehabilitacji zajęły głowę. Temat stomii biegł jakoś obok, jako dodatkowa rzecz do ogarnięcia. Kuba przyzwyczaił się do niej, ale zachwycony nie był. Najważniejsze było jednak stanąć na nogi. Udało się. Kuba mógł wrócić do życia sprzed wypadku i do ukochanej pracy.

I tu okazało się, że nie do końca. – „Kuba, stary, musisz zrozumieć. Nie mogę cię przyjąć z powrotem. Jak myślisz, co będzie, kiedy klienci się dowiedzą?”

Aneta
ukończyła studia z wyróżnieniem. Włada 3 językami. W języku angielskim czuje się najlepiej. Praktykowała za granicami naszego kraju, tam też pracowała w kilku placówkach, także dyplomatycznych. Ma świetne referencje. Duże doświadczenie. Jest tłumaczem. Swoje dokonania przedstawia na znanym portalu, gdzie ogłaszają swe umiejętności ludzie szukający pracy. Aneta kilka razy w miesiącu otrzymuje 2-3 zaproszenia na rozmowę w sprawie pracy. Wszystkie zostają wycofane po tym, gdy Aneta wspomina, że jest osobą niewidzącą.
– „Oczywiście wspieramy pracowników z niepełnosprawnościami, ale…”
– „Jesteśmy bardzo otwarci na kontynuację rozmów z Panią, niestety…”

Jacek
od urodzenia jeździ na wózku inwalidzkim. Oczytany. Bardzo sprawny intelektualnie. Nadprzeciętnie uzdolniony muzycznie. Uwielbia improwizacje na bazie muzyki poważnej. Szczególnie Mozarta. Jacek to też magik komputerowy. Od dziecka siedział w komputerach. Z uwagi na brak opcji zabaw ruchowych na świeżym powietrzu, to komputer stał się jego towarzyszem. Dziś programuje w kilku językach programowania. Niestety zręczne palce i analityczny umysł nie wystarczą, by mógł pracować w pewnej korporacji. -„Pana umiejętności rzeczywiście są imponujące, niemniej poszukujemy kogoś bardziej, hmmm… mobilnego…”

Co łączy te trzy przykłady? Smutne, bezrefleksyjne podejście do inności. Odrzucenie właściwych darów osobowości i skupienie się na słabości, na którą te osoby w żaden sposób nie miały i mają wpływu.

Dlaczego osoba niewidoma nie może być tłumaczem, pracować na infolinii i wykładać na uniwersytecie? Co ją dyskryminuje? To, że jest drobną blondynką, a może to, że jest postawnym brunetem? Czy jest może za chudy, czy wręcz przeciwnie? Nie. Nie o to chodzi. Można być doskonałym fachowcem, wirtuozem w swojej dziedzinie, bądź chociażby mieć serce do danej pracy. Co z tego, gdy dla wielu to za mało. Okazuje się, że to nie brak wiedzy i kompetencji dyskryminuje. Dyskryminuje ociemniałość.

Dlaczego osoba ze stomią często nie może być ratownikiem na basenie lub nad morzem? Czy dlatego, że nie podoła wysiłkowi związanemu z tym zawodem, mimo, że ma świetne wyniki i wszelkie rekomendacje?

Dlaczego taka osoba rzadko jest szefem kuchni? Czyżby z wyłonieniem stomii zanikły jej zdolności, za jakie podziwiano ją przed operacją?

Dlaczego dziecko ze stomią często nie może jeździć na wycieczki szkolne? Czy dlatego, że jest niesforne, nie słucha i jest agresywne? Nie. Nic z tych rzeczy. Ma stomię. To je dyskryminuje.

Dlaczego osoba na wózku inwalidzkim ma problem z zatrudnieniem się w jakimkolwiek biurze? Dlaczego nie jest mile widziana w korporacji? Dlaczego tak trudno jej zdobyć posadę, która nawet niespecjalnie wymaga częstego przemieszczania się?
Dlaczego dzieci na wózkach inwalidzkich muszą mierzyć się z odrzuceniem, gdy cała klasa jedzie do teatru, na wystawę lub zwiedzać Kraków? Przecież nie chodzi o to, że osoby na wózkach inwalidzkich z definicji niedomagają w innych dziedzinach. To widoczna niepełnosprawność je dyskryminuje.

Dziś jest dzień Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych ale też Dzień Godności Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną.

Niepełnosprawność intelektualna dyskryminuje i boli tak samo jak ta fizyczna. Wielu z nas często zapomina, że osoby z obniżonym poziomem rozwoju intelektualnego rozumieją drwiny i złe słowa. Czują niechęć i boli je bezrefleksyjna obojętność na ich krzywdę.

One często nie potrzebują atencji, lecz zrozumienia i akceptacji faktu, że bywają ciut wolniejsze.

Przy czym, pojęcie „ciut wolniejsze” jest dziś bardzo względne.

Trudno nie pokusić się bowiem o obserwację, że w dzisiejszym, przebodźcowanym, głośnym, kolorowym i do bólu pięknym świecie kreowanym głównie przez social media, my sami bywamy ciut wolniejsi. Czasami wręcz nie tylko bywamy. Czasami jesteśmy, bo zwyczajnie nie ogarniamy tego, co się tak szybko wokół dzieje. Czy to, że nie zawsze nadążamy czyni nas gorszymi? W żadnym wypadku. Jak więc byśmy się czuli, gdyby inni tak właśnie nas definiowali?

Wielu spośród nas ma jakieś ułomności i niepełnosprawności. Wielu z nas zna ludzi, którzy borykają się z nimi dzień po dniu. Wszystkim tym Ludziom razem i Każdemu z osobna należy się wsparcie i akceptacja. Wszyscy Oni zasługują na szacunek należny każdej żywej istocie i każdej istocie ludzkiej.

Wszyscy ludzie borykający się z niepełnosprawnościami to bohaterowie, walczący nie tylko z demonami we własnej głowie lecz także z własnym otoczeniem i jego, często, bardzo wąskim światopoglądem. I nie ma większego znaczenia, czy niepełnosprawność widać czy też nie. Czy wpływa ona na niezależność fizyczną i umysłową czy w żadnym wypadku.

Rozejrzyjmy się wokół. Świat pełen jest pięknych ludzi z pięknymi umysłami, czasami zamkniętymi w uszkodzonych ciałach… Czy to powód, by ludzie bez „skazy chorobowej” uważali ich za mniej użytecznych?

Gdyby tak myśleli wszyscy ludzie z otoczenia Fridy Kahlo nigdy nie powstałyby jej wybitne dzieła. Jako dziecko Frida chorowała na polio i jedną nóżkę miała krótszą. W młodości przeżyła wypadek komunikacyjny, w wyniku którego jej kręgosłup złamany został w 5 miejscach. Była niepełnosprawna, ale nie gorsza.

Gdyby wszyscy z otoczenie Daniela Tammeta uważali, że epileptyk, to ktoś inny i bezużyteczny, Daniel nie zostałby eseistą i prozaikiem mówiącym 10 językami obcymi. Być może nie stworzyłby też własnego języka i nie pokazał światu swych wybitnych zdolności arytmetycznych. Daniel Tammet to nie tylko epileptyk, to także wysokofunkcjonujący autysta. Jest niepełnosprawny, ale nie gorszy.

Nigdy nie poznalibyśmy „Krótkiej teorii czasu” oraz teorii Wielkiego Wybuchu, czy tajemnicy czarnych dziur, gdyby nie Stephen Hawking. Ten genialny kosmolog, naukowiec i astrofizyk przez całe swe dorosłe życie zmagał się ze stwardnieniem zanikowym bocznym. Mimo widocznej niepełnosprawności nie był bezużyteczny i nie był gorszy. Jak wielu niepełnosprawnych pokazał, że nie jest dodatkiem do niepełnosprawności, lecz to niepełnosprawność, jest dodatkiem, pewnym epizodem, który się w jego życiu zdarzył i to życie zdeterminował, lecz w żadnym wypadku, nie zdefiniował.

Takich przykładów historia zna wiele. Takich przykładów, z życia codziennego sami znamy co najmniej kilka…

Niepełnosprawność nikogo nie definiuje, a przynajmniej nie powinna. To jedynie dodatek, jaki niektórzy z nas otrzymują przy urodzeniu, a inni nabywają z czasem. Czasami mają na to wpływ, czasami nie. Jednak bez względu na to, to nadal, mimo pewnych często znacznych ograniczeń, jest to tylko dodatek do życia. Nie odwrotnie.

Istnieją ludzie, którzy tego nie rozumieją, bądź rozumieją lecz z rozmysłem ignorują.

Mając się za lepszych, bo bez „defektów” typu wózek inwalidzki, proteza piersi, niedosłuch czy stomia, usiłują na swoją modłę budować świat, pomijając nie pasujące do niej elementy.

Obserwując ten świat i postępującą w nim segregację: na ładnych i brzydkich, zdrowych i chorych, lepszych i gorszych, sprawnych i niepełnosprawnych, trudno nie odnieść wrażenia, że prawdziwą niepełnosprawnością nie jest stomia, niedosłuch, złamany kręgosłup, brak piersi, nogi, dysleksja, autyzm czy epilepsja lecz „zespół niedoczłowieczenia”, polegający na bezrefleksyjności i braku empatii.

Czy wobec tego, ci, którzy wpisują krzywdzące komentarze w wirtualnym świecie, bądź bezrefleksyjnie odmawiają osobom niepełnosprawnym miejsca w społeczeństwie (zawodowo i społecznie) nie są aby bardziej niepełnosprawni niż oni? To trochę ironia losu, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że brzmi niepokojąco wiarygodnie.

Poczucie własnej wartości, mocy sprawczej i spełnienia to rzecz niepoliczalna, ale warta każdego skarbu. Zanim wpiszemy komentarz, zanim otworzymy usta, by wypowiedzieć parę słów, zastanówmy się, jak byśmy czuli się, gdyby te słowa były kierowane do nas samych…

W Dniu walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych walczmy z nią naprawdę. Można zacząć od razu, bo nie trzeba tu wielkich przygotowań, treningów i aktów poświęcenia. Wystarczy życzliwość i szacunek do drugiego człowieka. Traktujmy innych tak, jak sami byśmy chcieli być traktowani.

My ludzie, bardzo lubimy w piękno. Dostrzeżmy je dziś tam, gdzie istnieje, ale by je zobaczyć trzeba się trochę wysilić. Warto zacząć już dziś. Naprawdę jest jeszcze dużo do zrobienia.

 

Tekst i zdjęcia Izabela Janaczek

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na