Święty spokój - rzecz tak tania, że wręcz bezcenna... O świętym Graalu inaczej

Święty spokój - rzecz tak tania, że wręcz bezcenna... O świętym Graalu inaczej

  23-07-2023 przez Iza Janaczek

Żyjemy w czasach, gdy mamy nieograniczony dostęp do wszystkiego, do czego może mieć człowiek w ogóle. Dosłownie. Choć, oczywiście, wszystko zależy od wyobraźni a także od chęci i determinacji oraz możliwości, potrzeby i - zasobności portfela.

Uśrednijmy te dane, tak, by zakres dostępny był dla statystycznego człowieka. Ani starego, ani młodego. Nie biednego i nie bogatego. Takiego w sam raz, by żyć, pracować, wyjeżdżać na wakacje i chodzić na kinowe premiery a potem do fajnej sushi knajpki.
Tak w-sam-raz-człowiek, żyje szybko i pracuje. Dużo za dużo. W telefonie planuje urlop i ważne spotkania. Wychowuje dzieci albo opiekuje się zwierzęta. Często i to i to. I choć bywa zmęczony - i to nawet bardzo, to jednak świat, jaki sobie stworzył daje mu mnóstwo możliwości.

W-sam-raz-człowiek, taki jak Ty i ja, może wyjechać na dalekie wakacje. Sącząc przy basenie egzotyczne drinki - nawet - z fikuśnymi kapelutkami. Może konferować z tymi, którzy zostali w pracy. Może surfować na sztucznej fali w jednym z parków wodnych albo na prawdziwej - nad oceanem. Albo nawet, łapiąc okazyjnie bilety do Dubaju, oświadczyć się drugiej połówce w Burj Khalifa, na szczycie wieży, gdzie o zachodzie słońca panorama miasta przybiera najpiękniejsze ciepło-złote odcienie.

W-sam-raz-człowiek, taki jak Ty i ja, ma dostęp do najnowszej technologii i wiedzy, jakiej nie pomieściłaby nawet Biblioteka Aleksandryjska.
Może latać, pływać i sięgać chmur. Często jednak, zamiast tego, sięga własnego dna... Dna zmęczenia, rozpaczy lub braku sensu.

Gonienie za kolejnym króliczkiem, dobrem materialnym, super wycieczką czy towarzystwem - męczy. Także w sam-raz-człowieka. Czuje, że choć naprawdę żyje na dobrym poziomie i inni mu nawet zazdroszczą, to jednak nie ma tego, czego nie udało mu się znaleźć w żadnym sklepie i w żadnym miejscu na całym wielkim świecie.

ŚWIĘTY SPOKÓJ.

Legendy mówią, że naprawdę istnieje i że są ludzie, którym udało się go znaleźć.
Nikt dziś nie wie, skąd jego nazwa.
Ok, dobrze. "Spokój" kojarzy się z harmonią, dobrostanem, wycieszeniem i poczuciem bezpieczeństwa. Skąd jednak określające go słówko "święty"? "Święty" to wszak wyraz opisujący niedościgniony ideał.
Nam, ludziom poszukującym, nierzadko błądzącym i z definicji upadającym, kojarzy się więc raczej z czymś, co trudno osiągnąć. Świętość jest wszak dla świętych. Kto dziś by miał na to czas?... Dlatego zatem, my ludzie zabiegani, zajęci musimy cieszyć się tylko i li mniej lub bardziej dopasowanymi zamiennikami..
Może dlatego właśnie w-sam-raz-człowiekowi, takiemu jak Ty i ja, tak trudno ten święty spokój osiągnąć...

Łatwiej jakoś półśrodkami, substytutami. I szybciej. Takie chwilowe "radostki" znieczulają i dają poczucie, że nie do końca nie panujemy nad życiem.
Stać nas wszak na góry, Mazury, nawet wypad do Dubaju. Mamy dobre sprzęty, ładne ogródki i dzieci na studiach. Wozimy się dobrymi furami i stać nas na prywatne wizyty u stomatologa, zwłaszcza, gdy temat na wczoraj.

Rzadko kiedy wspominamy, nawet przed sobą samym, że w tym sukces-pakiecie jest też często" bezsenność, stany lękowe, przygnębienie, poczucie braku sensu oraz sił.
Chętnie wysupłalibyśmy trochę grosza, by kupić sobie to, o czym tyle w poradnikach i na różnych webinariach... ŚWIĘTY SPOKÓJ. Rzecz tak totalnie tania, że wręcz bezcenna. Szukamy jej i łapiemy kolejne, myśląc, że to już ta właściwa... Najczęściej jednak - jest to wciąż tylko imitacja... Choć, prawie doskonała.

ŚWIĘTY SPOKÓJ, dla każdego oznacza co innego.

Dla niektórych będzie to domowa cisza, gdy nic nie trzeba, a można wszystko. Taka swojska, w dresie lub pidżamowych spodniach w kratkę. We własnym łóżku pod kocykiem. Z kubkiem gorącego kakao, i ulubionym filmem na Netflixie.
Popełniać ten święty spokój można w samotności bądź z kochanym człowiekiem. Albo ze zwierzem, najlepszym druhem, na dobre i na złe, wtulonym w nogi, koniecznie również – pod kocykiem.

Inni uważają, że święty spokój to cisza na jeziorach, gdzie jedyny rozpraszający ją bodziec to plusk wioseł rozgarniających atłas wody. Aksamitna toń magicznie skrząca się w słońcu powoduje, że czujemy się tak, jakbyśmy dotarli do celu po długiej, długiej podróży...

W-sam-raz-człowiek doskonale czuje się też w lesie. W polach z szumiącymi grzywami traw i na polanach pełnych pachnących ziół, kwiecia i koncertujących za darmo świerszczy. Wędrując z plecakiem, przemierzając drogi rowerem, czuje, że żyje. Teraz i tu. Tak naprawdę. I to mając z sobą tylko wodę, ulubiony kubek, kilka ciastek i dłoń drugiego człowieka na wyciągnięcie swojej.... Niewiele trzeba by dotrzeć do własnej Arkadii...

Czy to już jest ten legendarny święty spokój? Nie wiem... Dla każdego oznacza on przecież co innego. Inaczej się też wizualizuje. Dla wielu będzie to nieograniczony kontakt z naturą... Dla innych to wciąż, lub... jeszcze - nie to.

ŚWIĘTY SPOKÓJ to taki kod, albo - zaklęcie, jakie wszyscy nosimy w głowach i sercach. A w zasadzie, tylko jedna jego część. Bo druga ukryta jest gdzieś w czeluściach naszego życia. I to nie jest tak, że uwidacznia się na jego końcu. Czasami znaleźć ją można wiele, wiele wcześniej, a często – wcale.

My ludzie rodzimy się zaprogramowani na harmonię i poczucie bezpieczeństwa. Choć przychodzimy na świat w różnym czasie i pod różnym niebem, tak właśnie jest.
Bez względu na to, czy na naszym niebie widać tylko hasające beztrosko chmurki, czy samoloty niosące śmierć.
Człowiek nosi w sobie zaklęcie, które uruchamia się gdy znajduje jego drugą część.
Przez całe życie wędrujemy. Choć nie zawsze lub nie na długo opuszczamy miejsce gdzie mieszkamy. Wędrujemy jednak mentalnie - dorastając, dojrzewając, aż wreszcie - starzejąc się. Kupując różne dobra wciąż szukamy tego, którego nie da się wyhandlować za żadną wartość i walutę. Przymierzamy je jak buty. Te za luźne, te zbyt ciasne. Chwilę cieszą oczy, da się w nich wytrzymać, a nawet, na ważnym spotkaniu wzbudzić podziw lub zazdrość innych. Że takie ładne, drogie i markowe...

Czym jest święty spokój dla stomika? Pewnie tym samym, co dla każdego innego w-sam-raz-człowieka. :) Życiem bez bólu. Tego w ciele i tego w głowie. Małymi i dużymi podróżami. Netflixem z ukochanym człowiekiem i psem. Wyjściem w zieloność i słuchaniem koncertu na trzysta świerszczy i dwa tuziny pszczół bądź liczenie fal na marszczącej się toni. Jest kontaktem z przyrodą.

Święty spokój dla stomika jest po prostu dobrym, spokojnym życiem. Bez nadmiernego pędu, stresu i zmęczenia tak wielkiego, że nie można przez nie zasnąć.

Aż tak bardzo znów się od siebie nie różnimy.

Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)

Napisz komentarz
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Napisz odpowiedź
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na